Tomasz Terlikowski chwali decyzję księdza Wojciecha Lemańskiego. Odwołany proboszcz z Jasienicy zdecydował się podporządkować decyzji arcybiskupa Henryka Hosera o odwołaniu go ze stanowiska. Jeszcze dziś rano odesłał przedstawicieli ordynariusza i oświadczył, że nie opuści parafii do czasu decyzji Watykanu w tej sprawie.

Tomasz Terlikowski podkreśla, że zmiana tej decyzji zakończyła trudny dla parafian czas. Publicysta przypomina, że po decyzji arcybiskupa Hosera ksiądz Lemański nie mógłby faktycznie pełnić swojej posługi na przykład śluby przez niego zawarte mogłyby zostać uznane jako nieważne. Szef portalu Fronda.pl podkreśla, że konflikt miedzy księdzem Lemańskim a jego zwierzchnikiem nie pozwala sądzić, że duchowny znajdzie swoje miejsce w Kościele pod skrzydłami innego hierarchy. Porównuje tę sytuację do pracownika, który na wieść o swoim zwolnieniu zaczyna okupację biura, namawia do buntu innych pracowników, a po kilku godzinach przyznaje, że nie znał prawa. "Niewielu jest pracodawców, którzy przyjmą takiego pracownika" - ocenia publicysta.

Terlikowski mówi, że ksiądz Lemański udowodnił dziś, że słabo zna naukę Kościoła i zamiast do domu emeryta powinien trafić ponownie do seminarium duchownego.Arcybiskup Henryk Hoser odwołał księdza Lemańskiego dekretem z 5 lipca, zarzucając mu "brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych". Na swoim blogu duchowny krytykował kościelnych hierarchów, w tym arcybiskupa Hosera - przewodniczącego Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski do spraw Bioetycznych. Według księdza Lemańskiego, działania arcybiskupa Hosera przeciwko niemu zaczęły się, gdy podczas rozmowy zapytał go, czy jest obrzezany i należy do narodu żydowskiego. Duchowny domagał się przeprosin od arcybiskupa. Kuria warszawsko-praska zaprzeczyła twierdzeniom księdza Lemańskiego.