"To nie jest z mojej strony kokieteria w żadnym przypadku" - tłumaczył premier. Podkreślił, że jeśli się czegoś obawiał to tego, że nie będzie miał rywali w wyborach.
"Jeśli pojawią się kolejni kandydaci, na przykład Grzegorz Schetyna, o nim się mówiło wielokrotnie, że nie wyklucza kandydowania, to z punktu widzenia konkurencji, czyli jakości przyszłego przywództwa, jest tylko lepsze a nie gorsze", mówił Tusk. Dodał, że jego natura jest taka, że woli konkurować niż udawać konkurencję.
Premier powiedział, że w czasie jutrzejszej konwencji Platformy zostanie zmieniony statut partii, by umożliwić bezpośrednie wybory jej szefa. Zaznaczył, że nie spodziewa się jakichś szczególnych emocji wyborczych, bo to nie jest dzień wyborów w Platformie. "Wybory będą trwały kilka tygodni i każdy będzie mógł zagłosować", mówił. Dodał, że jednak emocji nie zabraknie, bo będzie to dzień gęsty od politycznych zdarzeń.
Donald Tusk powiedział, że w czasie konwencji politycy jego partii będą starali się przekonać Polaków do wizji Platformy na najbliższe lata. Dodał, że wizja ta jest bezpośrednio związana ze środkami europejskimi, które do Polski trafią.