Marian Janicki złożył dymisję z funkcji szefa Biura Ochrony Rządu. Obowiązki szefa BOR będzie pełnił dotychczasowy zastępca Janickiego, Krzysztof Klimek.

Dymisji Janickiego już dawno należało się spodziewać - uważa ekspert do spraw bezpieczeństwa Collegium Civitas, doktor Łukasz Kister. Jego zdaniem, fakt, że dopiero teraz generał Janicki podał się do dymisji, ma na celu złagodzenie skutków skandalu, związanego z przygotowaniem wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku.

"Jest to decyzja oparta o pijarowy kontekst. Rezygnacja w sytuacji braku aktualnych zarzutów, żeby nie wiązać go ze Smoleńskiem" - powiedział ekspert Informacyjnej Agencji Radiowej. Do tej pory z powodu zaniedbań przy organizacji wizyty w Smoleńsku stanowisko stracił wiceszef BOR, generał Paweł B.

Prokuratura zarzuciła mu niedopełnienie obowiązków w trakcie działań BOR podczas między innymi przygotowań do lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska w kwietniu 2010 roku oraz zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumencie. Zdaniem Kistera, to jednak szef BOR powinien wziąć na siebie odpowiedzialność za zaniedbania, do których doszło podczas jego kadencji.

Generał Marian Janicki sprawdził się jako szef Biura Ochrony Rządu. Tak swojego następcę ocenia natomiast generał Mirosław Gawor, który kierował BOR-em w latach 1997-2001.

Gawor w rozmowie z IAR odrzuca oskarżenia o nieprofesjonalizm służby pod rządami Janickiego. Jego zdaniem, BOR działa tak, jak pozwalają mu na to finanse. Dodał, że trudno porównywać możliwości polskich służb do amerykańskiego Secret Service. Na przykład prezydenta Obamę podczas wizyty w Polsce ochraniało kilkuset funkcjonariuszy, polskiego prezydenta zwykle ochrania kilkunastu - dodał były szef BOR.

Generał Janicki powinien być zdymisjonowany bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej, 10 kwietnia 2010 roku - powtarzają politycy Prawa i Sprawiedliwości. Szef Klubu Parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak podkreślił, że to Janicki odpowiadał za bezpieczeństwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych osób, które leciały do Katynia, tymczasem po tej tragedii Bronisław Komorowski dał mu awans, zamiast zwolnić go ze służby. Być może chodzi o to, by generał Janicki usłyszał prokuratorskie zarzuty jako emerytowany szef BOR-u, a nie jego szef - zastanawia się poseł Błaszczak. Według Mariusza Błaszczaka nie ulega wątpliwości, że generał Janicki ponosi przynajmniej polityczną odpowiedzialność za katastrofę. Choćby dlatego, że na lotnisku w Smoleńsku nie było funkcjonariuszy BOR.

Inaczej ocenia odchodzącego szefa BOR poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Stanisław Wziątek. Jego zdaniem generał Janicki rozumiał służbę i dobrze wykonywał swoje obowiązki. Stanisław Wziątek w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreślił, że dymisja ma wymiar polityczny. W opinii posła SLD, rządzący chcą mieć na stanowiskach szefów wszystkich służb ludzi, którzy będą lojalni.

Marian Janicki pełnił funkcję szefa BOR ponad 5 lat. Związany od 1988 roku z Biurem Ochrony Rządu, Marian Janicki w latach 2001-2005 był wiceszefem Biura, gdzie kierował częścią logistyczną. Od listopada 2007 roku - na wniosek premiera Donalda Tuska - pełnił funkcję szefa BOR.

Wcześniej był kierowcą w kolumnie transportowej, w 1990 roku woził między innymi, ówczesnego kandydata na prezydenta - Lecha Wałęsę. Od 1993 do 1997 roku pełnił funkcję szefa wydziału w oddziale transportu, następnie do 2001 kierował tym oddziałem.

Został odznaczony między innymi Złotym Krzyżem Zasługi, Złotym Medalem "Za zasługi dla obronności kraju" i w 2010 roku - Odznaką Honorową "Bene Merito". W 2011 roku prezydent Bronisław Komorowski mianował go na stopień generała dywizji BOR.

Marian Janicki urodził się 24 stycznia 1961 roku w Krakowie. W 1995 roku ukończył studia inżynierskie w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W służbach mundurowych jest zatrudniony od 1987 roku.