Po raz czwarty z rzędu Justyna Kowalczyk zwyciężyła w prestiżowym cyklu Tour de Ski.

Polka dotarła do mety ostatniego etapu cyklu - biegu na 9 km techniką dowolną - z przewagą 27,9 sekundy nad Therese Johaug. Na starcie biegu Polka miała 2 minuty i 8 sekund przewagi nad Norweżką.

- Nie będę cytowała, co sobie pomyślałam, jak padłam za metą. W ogóle te ostatnie 100 metrów jest bardzo pod górę. Ktoś tam stał z polską flagą obok trasy, a ja pomyślałam "o, naiwny człowieku...". Ciężko było, okropnie. Ale jeśli okaże się, że znowu po Tourze biegam lepiej, to nie mam wyjścia. Wracam tu za rok - powiedziartalowi sport.pl po zakończeniu biegu.

- To był najłatwiejszy Tour z tych zwycięskich - podsumował trener Aleksander Wierietielny. - Nie chciałem tego mówić w sobotę, ale po dziesiątce klasykiem byliśmy spokojni.