Austriak Gregor Schlierenzauer wygrał niedzielny konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w szwajcarskim Engelbergu. Maciej Kot zajął 13. miejsce, Kamil Stoch był 14., Dawid Kubacki 17., a Krzysztof Miętus 31.

Schlierenzauer odniósł 43. zwycięstwo w karierze. Drugie miejsce zajęli ex aequo zwycięzca sobotniego konkursu, jego rodak Andreas Kofler oraz Niemiec Andreas Wellinger.

Stochowi nie udało się powtórzyć świetnego wyniku z soboty, gdy był drugi, przegrywając z Koflerem o 0,1 pkt. Austriak triumfował wtedy dzięki pokerowemu zagraniu trenera Alexandra Pointnera, który minimalnie skrócił mu rozbieg. Kofler - zgodnie z nowymi przepisami FIS - dostał na starcie bonusowe punkty, które przechyliły na jego stronę szalę zwycięstwa.

W niedzielę zawodnik z Zębu po pierwszej serii, w której uzyskał 131 m, był na siódmej pozycji, tuż za nim plasował się Kot - 131,5 m. W drugiej próbie obaj oddali skoki takiej samej długości - po 123,5 m, które jednak nie wystarczyły do utrzymania miejsc w czołowej dziesiątce.

Stoch, który w ubiegłym roku zajął w Engelbergu drugie i 12. miejsce miejsce, w obu tegorocznych konkursach zaprezentował niezłą formę, o wiele wyższą niż na początku sezonu, który był zupełnie nieudany. W pierwszych zawodach w Lillehammer był 30., w drugich nie awansował do finału. W Kuusamo nie przebrnął kwalifikacji i nie wystąpił w konkursie indywidualnym.

Trener kadry Łukasz Kruczek zdecydował, że Stoch i Piotr Żyła nie będą startowali w dwóch konkursach pucharowych w Soczi, obaj pojechali do Austrii i trenowali przez cztery dni w Ramsau, później pracowali nad formą w Zakopanem.

Dodatkowe treningi dały efekt, Stoch po zajęciu w sobotę drugiego miejsca awansował z 49. na 19. lokatę w Pucharze Świata, w niedzielę "wskoczył" o jeszcze jedną wyżej. Tylko na tyle pozwoliły mu i Kotowi warunki atmosferyczne, obaj trafili na wyjątkowo niekorzystne, podczas gdy rywale mieli zdecydowanie więcej szczęścia.

W niedzielnym konkursie po raz drugi w sezonie zaświeciła gwiazda młodego Niemca Andreasa Wellingera. Po październikowym finale Letniej Grand Prix 17-letni skoczek marzył, aby w sezonie zimowym dostać się do ekipy walczącej w Pucharze Kontynentalnym.

Tymczasem niemiecka kadra została znacznie odmłodzona, Wellingera powołano na pierwsze zawody "na próbę". Zdał ją celująca, tydzień temu w Soczi po raz pierwszy w karierze stanął na podium (3. miejsce) Pucharu Świata, a w Szwajcarii udało mu się to po raz drugi. Dzięki temu nieznany jeszcze kilka miesięcy temu zawodnik jest w klasyfikacji pucharowej na czwartej pozycji, przed triumfatorem z poprzedniego sezonu Norwegiem Andreasem Bardalem, mając pewne miejsce w reprezentacji na Turniej Czterech Skoczni.

"Start w Turnieju był zawsze moim największym sportowym marzeniem. Jeszcze nie wierzę, że tak szybko się spełnia" - powiedział Wellinger po zawodach w Engelbergu.

Wyniki ostatniego przed Świętami Bożego Narodzenia konkursu doprowadziły do zmiany lidera klasyfikacji pucharowej. Na pierwsze miejsce awansował Schlierenzauer, Niemiec Severin Freund spadł na drugie. Trener austriackich skoczków może spać spokojnie - w prezencie pod choinkę ma dla szefów związku narciarskiego czterech zawodników w czołowej dziesiątce klasyfikacji PŚ.