Janusz Piechociński wejdzie do rządu jako wicepremier i minister gospodarki; na stanowiskach zostają ministrowie z PSL - Stanisław Kalemba i Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef PSL nie wystąpił o zmianę umowy koalicyjnej. Momentem "przewietrzenia" gabinetu ma być połowa kadencji.

O tym wszystkim poinformowano we wtorek na wspólnej konferencji prasowej liderów partii koalicyjnych: premiera Donalda Tuska i Janusza Piechocińskiego. "Piechociński przyjmuje stanowisko wicepremiera i ministra gospodarki, stosowne pismo do pana prezydenta postaram się wysłać jeszcze dzisiaj" - powiedział we wtorek Tusk. Sam Piechociński deklarował ofiarną pracę w rządzie.

Po przegranej w wyborach na stanowisko szefa Stronnictwa z rządu odszedł poprzedni wicepremier i minister gospodarki z PSL Waldemar Pawlak.

Premier podkreślił, że "zgodnie z intencją PSL" utrzymane zostały w mocy dotychczasowe rekomendacje dla ministrów wywodzących się ze Stronnictwa: pracy i polityki społecznej - Władysława Kosiniaka-Kamysza i rolnictwa - Stanisław Kalemby. "Uznaliśmy także, że umowa koalicyjna umożliwiająca elastyczne formy współpracy dobrze służyła koalicji. PSL i prezes Piechociński nie wystosowali propozycji zmian umowy koalicyjnej" - podkreślił Tusk.

Premier pytany, czy musiał przekonywać prezesa PSL do objęcia funkcji w rządzie i w resorcie gospodarki powiedział, że nie; podkreślił, że jego znajomość z Piechocińskim trwa ponad 20 lat i są dobrymi znajomymi.

"To jedyna propozycja, jaką otrzymałem ze strony już dzisiaj premiera Piechocińskiego i jedyna rekomendacja, jaką oficjalnie dostałem ze strony PSL. Zaakceptowałem ją bez zbędnej dyskusji, bo ją podzielam" - powiedział.

Tusk zaznaczył, że rozpoczyna współpracę z Piechocińskim na poziomie rządowym w dobrej atmosferze. "Zarówno w PSL, jak i PO, jak i my osobiście nie mamy wojennych nastrojów. (...) Taki początek współpracy rokuje bardzo dobrze na przyszłość - podkreślił premier.

Szef rządu zadeklarował także, że połowa kadencji rządu to będzie dobry moment, aby "przewietrzyć" Radę Ministrów. Jak mówił, wówczas - za rok - on i szef PSL Janusz Piechociński będą w stanie ocenić, kogo należy wymienić w rządzie.

"Za rok będziemy w stanie podsumować, jak nam się współpracuje. Ale nawet nie chodzi o to, jak nam się współpracuje, bo jesteśmy przekonani, że to będzie bardzo dobra współpraca, ale kto wymaga zmiany w rządzie" - powiedział Tusk.

Premier powiedział także, że w najbliższym czasie Piechociński przedstawi propozycje dotyczące nowych wiceministrów z PSL. Na razie - jak zastrzegł - nie ma w tej sprawie żadnych ustaleń.

"Aktualna jest deklaracja, że w każdym ministerstwie partia koalicyjna ma prawo co najmniej do jednego przedstawiciela, jeżeli chce wykorzystać to prawo" - powiedział Tusk.

Dodał, że tematem poniedziałkowej rozmowy z Piechocińskim nie było to, "w jaki sposób PSL wypełni wakaty w ministerstwach, gdzie nie ma dzisiaj wiceministrów z rekomendacji PSL". "W każdej chwili te miejsca są do dyspozycji PSL" - zaznaczył szef rządu.

"Oczywiście jako premier mam uprawnienie odmowy, jeśli jakiś kandydat ze strony PO, PSL czy bezpartyjny nie spełnia kryteriów, ale nie sądzę, byśmy zaczynali od falstartu. Premier Piechociński w najbliższym czasie przedstawi propozycje dotyczące wiceministrów, ale na razie nie ma w tej sprawie ustaleń" - powiedział premier.

Z kolei szef ludowców powiedział na początku swojego wystąpienia, że wchodząc do sali konferencyjnej w KPRM czuł się prawie jak w 1967 roku, gdy sam poszedł do szkoły podstawowej w Nowej Iwicznej.

"Wtedy byłem takim bardzo małym chucherkiem o dużej głowie, odstających uszach i dużych nogach, i wybrano mnie na pierwszym spotkaniu na przewodniczącego klasy" - zażartował Piechociński.

Następnie prezes PSL zapowiedział, że będzie "pracolubnym" wicepremierem i ofiarnie będzie pracował w rządzie. "Wszystkie ręce na pokład do walki z kryzysem" - podkreślił.

"Chciałbym, abyśmy mogli za rok powiedzieć, że to dobra decyzja, bo wzmocniła koalicję i polską politykę. Deklaruję koleżankom i kolegom z rządu, panu premierowi - bardzo ofiarną pracę" - powiedział Piechociński.

Zadeklarował też "racjonalne działania wewnątrz koalicji rządowej", a także otwartość w dialogu w ramach prac w parlamencie. "Jest nam potrzebna lepsza, twórcza polityka" - ocenił szef ludowców.

Jak mówił, jego wejście do rządu jest wynikiem oczekiwań m.in. władz PSL. Zapowiedział także, że w związku z tą decyzją nastąpi "przegrupowywanie drużyny PSL".

"Polska polityka wymaga skoncentrowania się na sprawach najważniejszych - nie tylko w rządzie, nie tylko w parlamencie, ale także w przestrzeni debaty publicznej i nie tylko w kontekście walki o dobry dla Polski budżet UE" - zaznaczył Piechociński.

Piechociński pytany był o to, jak zamierza pogodzić pracę na stanowisku wicepremiera i ministra gospodarki z pracą w terenie. Przypomniał, że kandydował na urząd szefa PSL z bardzo czytelną wizją trzech drużyn, ale "przez okoliczności zewnętrzne te scenariusze uległy znaczącej korekcie".

Podkreślił jednak, że rozstrzygające były te konsultacje, które prowadził w ostatnim tygodniu "w zderzeniu z informacjami, które płyną z zachodniej i południowej Europy".

Zwrócił uwagę, że kierownictwo PSL składa się z młodych polityków. "Ci politycy, nie tylko prezes, muszą zrobić w terenie dużo więcej" - podkreślił Piechociński i zaapelował o wsparcie dla koalicji i rządu. "Jeśli nasza misja - naszej koalicji, naszego rządu ma się powieść, jest potrzebne wielkie poparcie i sympatia nie tylko z zaplecza politycznego PO i PSL" - mówił.