Czeska minister pracy i spraw społecznych Jana Malaczova, sądząc, że kamery są wyłączone, oznajmiła w telewizji publicznej, że premier Andrej Babisz "to debil". Sytuację w kraju nazwała "burdelem". O wpadce minister w poniedziałek szeroko informują media.

Malaczova udzielała wywiadu publicznej stacji, a po jego zakończeniu stwierdziła: „To, co ten Babisz zrobił, to jest burdel, a teraz wszyscy musimy to przełknąć. (...) To jest debil” - oświadczyła i po sekundzie dodała: "za przeproszeniem".

Wypowiedź była częścią programu publicystycznego „168 godzin” czeskiej telewizji publicznej, emitowanego w kanale informacyjnym CzT 24. Po ujawnieniu nagrania minister pracy powiedziała, że wypowiedź była emocjonalna. „Jeżeli ponosisz dużą odpowiedzialność, po prostu nie możesz się obejść (bez emocji-PAP), nie jestem robotem. Jesteśmy w trakcie drugiej fali pandemii i dla mnie priorytetem jest rozwiązanie tych bezprecedensowych problemów, a nie ta jedna wypowiedź” – powiedziała Malaczova.

Na słowa Malaczovej zareagował internet. Wśród postów na Twitterze wpis zamieścił polityk opozycyjnej partii Tradycja Odpowiedzialność Dobrobyt 09 (TOP 09 ), były minister finansów Miroslav Kalousek. „Wypowiedzią minister Malaczovej wobec premiera Babisza powinny zajmować się instytucje, które powinny ocenić, czy nie doszło do wycieku tajnych informacji i zdradzenia tajemnicy państwowej” – napisał ironicznie.

Indagowany przez dziennikarzy partyjny szef Malaczovej, wicepremier i minister spraw wewnętrznych Jan Hamaczek uważa, że szefowa resortu pracy nie powinna przepraszać premiera. Jego zdaniem gdyby Malaczova powiedziała to na antenie, sytuacja byłaby inna. Hamaczek na antenie radia „Impuls” stwierdził, że okoliczności więcej mówią o etyce CzT, która przekracza pewne granice i specjalizuje się w udawaniu, że kamery są wyłączone. Dodał, że na spotkaniach z partnerami koalicyjnymi, czyli ruchem ANO premiera Babisza, nie rozmawiano na temat wypowiedzi minister.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)