Na wyspach Pacyfiku rodzą się kolejne ruchy separatystyczne. W tle – rywalizacja Chin z USA o dominację nad regionem.
Choć wyspiarskie państwa Oceanii należą do najmniejszych na świecie, to właśnie w tym regionie świata najczęściej są organizowane kolejne referenda niepodległościowe. W niedzielę głosowali mieszkańcy należącej do Francji Nowej Kaledonii, którą zamieszkuje 270 tys. ludzi. Frekwencja była wysoka i najpewniej przekroczyła 80 proc. Wyniki z trzech czwartych komisji, które zakończyły liczenie głosów przed zamknięciem tego numeru DGP, wskazują, że mieszkańcy odrzucili opcję niepodległościową. 52 proc. zagłosowało na „nie”, a wciąż nie podliczono wielu głosów z Numei, stolicy Nowej Kaledonii, która zachowuje lojalność wobec metropolii.
Taki wynik był do przewidzenia, ponieważ różnice polityczne odzwierciedlają tam podział etniczny. Niepodległości chcą przede wszystkim Kanakowie, przedstawiciele rdzennej ludności, a tych jest 40 proc. Kanakowie od lat 80. walczą o niepodległość, a w przeszłości uciekali się nawet do aktów przemocy. Paryż reagował poszerzaniem zakresu autonomii kolonii, a w 1998 r. zawarł z separatystami porozumienie. Zgodnie z jego treścią po 20-letnim okresie przejściowym Nowa Kaledonia zyskała prawo do trzech referendów. Jeśli któreś skończy się zwycięstwem niepodległościowców, Numea stanie się stolicą suwerennego państwa.
W pierwszym plebiscycie w 2018 r. 57 proc. głosujących odrzuciło niepodległość. Wiele wskazuje na to, że wczoraj stosunek głosów był podobny. Kanakowie będą mogli spróbować jeszcze raz w 2022 r. Argumenty używane przez obie strony są podobne do tych, które padały na przestrzeni lat w innych dekolonizowanych terytoriach. Niepodległość jest wartością samą w sobie, ale bywa kosztowna. Nowe państwa pozbawione wsparcia z metropolii zderzają się z ryzykiem spadku poziomu życia. Numea corocznie dostaje z Paryża 1,5 mld euro dotacji, co stanowi 15 proc. lokalnego PKB.
Zupełnie innym wynikiem zakończyło się ubiegłoroczne referendum w Bougainville, autonomicznej prowincji Papui-Nowej Gwinei. Lokalna ludność pod względem kulturowym ma więcej wspólnego z mieszkańcami sąsiednich Wysp Salomona, więc gdy PNG w 1975 r. wybiła się na niepodległość, Bougainville zaczęło żądać secesji. Doszło do krwawej wojny domowej, która zakończyła się w 1998 r. Po kilkunastu latach okresu przejściowego wyspiarze mogli zdecydować o swoim losie w plebiscycie.
Głosowanie trwało dwa tygodnie, a organizował je były premier Irlandii Bertie Ahern. Aż 98 proc. głosujących wybrało niepodległość. – Psychologicznie czujemy się wyzwoleni – komentował prezydent Bougainville John Momis. Teraz lokalny rząd czekają negocjacje rozwodowe z władzami PNG, które mogą potrwać nawet 10 lat. Referendum było niewiążące, a zgodę na secesję musi wydać papuaski parlament, jednak przy tak gremialnym poparciu dla niepodległości raczej nie będzie oponował. PNG obawia się, że przykład prowincji może zachęcić inne ruchy separatystyczne, aktywne w trzech innych częściach kraju.
Na aspiracje Bougainville z zainteresowaniem patrzą Chiny, rozbudowujące wpływy na wyspach Pacyfiku. Spór o relacje z nimi może doprowadzić do rozpadu Wysp Salomona. Miesiąc temu władze prowincji Malaita, którą zamieszkuje co czwarty mieszkaniec kraju, zapowiedziały zorganizowanie referendum w sprawie secesji. Przyczyną było cofnięcie uznania dla Tajwanu i nawiązanie relacji z ChRL przez władze państwa. Pekin chce zbudować port w sąsiedniej prowincji, co może zniweczyć plany Malaity dotyczące podobnej inwestycji u siebie, którą mają sfinansować Amerykanie. Władze centralne ostrzegły, że plebiscyt będzie nielegalny. Niewykluczone, że ostatecznie do niego nie dojdzie.
Plany secesji snują też władze Chuuk, najludniejszego i najbogatszego z czterech stanów Mikronezji, którym nie podoba się dotowanie biedniejszych części kraju. Głosowanie było już kilkukrotnie przesuwane pod presją władz centralnych; obecnie mówi się o 2022 r. Mikronezja ma zdecydowane poparcie USA, które obawiają się, że niepodległy Chuuk może odwrócić sojusze i związać się z Pekinem. Secesja postawiłaby pod znakiem zapytania przyszłość całej federacji, ponieważ Chuuk oddziela stan Yap od reszty kraju.