W Danii potwierdzono w sobotę 589 nowych przypadków koronawirusa. Jest to największy dobowy wzrost zakażeń od początku pandemii w tym kraju. Od południa Duńczycy muszą się liczyć z nowymi restrykcjami.

"Liczby pokazują, że mamy do czynienia z aktywną epidemią" - ocenił prof. mikrobiologii z Uniwersytetu w Aarhus Rune Hartmann.

W Danii w ciągu ostatniej doby przeprowadzono 54 371 testów na obecność koronawirusa. W szpitalach przebywają 62 zainfekowane osoby. Jest to najwyższa liczba od połowy czerwca.

W sobotę od południa w całym kraju weszły w życie nowe restrykcje, ogłoszone w piątek przez premier Danii Mette Frederiksen. Restauracje będą zamykane o godz. 22, a obsługa oraz goście zobowiązani są do noszenia maseczek. Limit uczestników zgromadzeń został zmniejszony ze 100 do 50 osób. Dotyczy to także prywatnych imprez.

Według prof. Hartmanna "jest to rozsądne działanie". "Minie jednak co najmniej tydzień zanim obostrzenia będą miały wpływ na liczbę nowych zakażeń" - zastrzegł ekspert.

Szef duńskiej policji Thorkild Fogde zapowiedział od soboty dodatkowe patrole, mające przeciwdziałać nielegalnym imprezom.

W Danii pierwszy przypadek koronawirusa odnotowano pod koniec lutego. Patogen wykryto u dziennikarza telewizji TV2, który wrócił z wyjazdu na narty we Włoszech. Od tego czasu liczba nowych zakażeń wzrastała do 3 kwietnia, kiedy to potwierdzono rekordowo 473 przypadki, a następnie sytuacja epidemiczna systematycznie poprawiała się. Ponownie statystyki zaczęły rosnąć pod koniec sierpnia.