Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow oświadczył we wtorek, że Moskwa zwraca uwagę opozycji białoruskiej i "tych partnerów zachodnich, którzy nią teraz kierują" na reformę konstytucji, o jakiej mówił prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka.

"Zwróciliśmy uwagę na inicjatywę prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki, którą wysunął on jeszcze przed wyborami prezydenckimi (...): przeprowadzenia reformy konstytucyjnej jako bazy dla konsolidacji społeczeństwa, po której zorganizowane będą wybory prezydenckie, parlamentarne i samorządowe" - powiedział Ławrow.

Minister, który wypowiadał się dla telewizji państwowej Kanał 1., ocenił, że owa reforma "to ręka wyciągnięta do tych wszystkich, którzy są zainteresowani stabilną i jednolitą Białorusią".

Inicjatywa ta - dodał - "powinna zostać zauważona przez opozycję białoruską i tych naszych partnerów zachodnich, którzy nią teraz kierują".

Szef dyplomacji Rosji spotkał się w Moskwie z zastępcą sekretarza stanu USA Stephenem Biegunem i rozmawiał z nim m.in. o Białorusi. Ławrow relacjonował, że strona rosyjska zwróciła uwagę, że na Białorusi "jest niemało pytań o to, na ile prawomocnie powołana została rada kooordynacyjna", utworzona przez opozycję. Ponadto Moskwa - przekazał Ławrow - dostrzega na Białorusi tych, którzy chcą "sprowokować kolejną odsłonę przemocy".

"Wezwaliśmy zastępcę sekretarza stanu USA, by te pozytywne tendencje, które przez ostatni tydzień widoczne są w Mińsku i innych miastach, umacniały się i aby zostały poparte przez kluczowe kraje zachodnie. Nasz apel polegał na tym, by te kraje - przede wszystkim USA i liderzy Unii Europejskiej - zwrócili uwagę na kręgi, które np. w Polsce czy na Litwie na wszelkie sposoby wyrażają niezadowolenie z powodu normalizowania się sytuacji na Białorusi" - powiedział szef MSZ.

Oświadczył też, że Biegun usłyszał te "bardzo poważne ostrzeżenia".

Wcześniej we wtorek o spotkaniu Ławrowa i Bieguna poinformowała ambasada USA w Moskwie. Przekazała ona, iż przedstawiciel USA wyraził głębokie zaniepokojenie z powodu stanu opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.