Główny problem tego rządu polega na tym, że z nikim nie współpracuje - powiedział o rządzie PiS kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski. W kontekście wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w USA podkreślał również konieczność debaty przed podjęciem decyzji istotnych dla polskiej obronności.

W rozmowie na antenie TVN24 Trzaskowski pytany był m.in. o ewentualną przyszłą współpracę z rządem. Kandydat KO zadeklarował, że nie będzie "prezydentem opozycji totalnej".

"Jeżeli rząd będzie chciał przyjmować plany, które nie są racjonalne - będę im zwracał na to uwagę. Jeżeli nie będzie stał przy słabszych (...), to będę wtedy rządowi o tym mówił i zgłaszał swoje własne propozycje. Natomiast jeśli rząd będzie chciał podejmować trudne decyzje, które uznam za racjonalne, wychodzące z kryzysu, będę z rządem współpracował. Jeżeli rząd będzie chciał walczyć o unijne pieniądze (...), ja jestem gotów wesprzeć rząd ze swoimi kontaktami, doświadczeniem, w negocjowaniu tych pieniędzy" - wymieniał.

Dodał przy tym, że w Parlamencie Europejskim współpracował z europosłami PiS. "Mieli o mnie dobre zdanie, pewnie teraz się boją, jak się im przypomni te opinie, ale ja naprawdę jestem człowiekiem skłonnym do kompromisu" - powiedział.

Zdaniem kandydata KO, główny problem tego rządu polega na tym, że ten "z nikim nie współpracuje". "Ja jestem samorządowcem i rząd nie współpracował z nami, gdy zaczynał odmrażać gospodarkę" - podkreślił. Jak mówił, wszyscy samorządowcy "mówią dokładnie o tym samym".

W rozmowie padło też pytanie zbliżającą się wizytę prezydenta Andrzeja Dudy w USA.

Trzaskowski podkreślił, że obecność wojsk amerykańskich w Polsce to jeden z "rzadkich przykładów działań, w których opozycja zgadza się z rządem".

"Tylko dzisiaj słyszmy od ekspertów, że Amerykanie zastanawiają się nad zmniejszeniem swoich sił w Europie, słyszymy od ekspertów, że Amerykanie zastanawiają się nad przenoszeniem broni nuklearnej w inne miejsca - to są naprawdę bardzo poważne tematy. Dzisiaj pytanie, czy pan prezydent jedzie (do USA) tylko po to, żeby robić sobie kampanię wyborczą, czy jedzie podejmować naprawdę bardzo istotne i być może - jeśli chodzi o broń nuklearną (...) - kontrowersyjne decyzje" - mówił Trzaskowski.

Jak wskazał, jeśli faktycznie miałoby chodzić o takie sprawy, życzyłby sobie, by było to poprzedzone rozmową i konsultacjami, a także np. zwołaniem Rady Bezpieczeństwa.

"Prezydent nigdy nie wyciąga ręki do nas (...). Czy to jest naprawdę właściwy moment, żeby w kampanii wyborczej - ja podejrzewam, że jednak po to, żeby tę kampanię robić też w Waszyngtonie - podejmować tak istotne decyzje dla bezpieczeństwa Polski bez jakiejkolwiek rozmowy z opozycją?" - pytał.

Na pytanie, czy jest sens, by Amerykanie przenieśli się do Polski z Niemiec z bronią atomową, Trzaskowski odparł, że jest "olbrzymim sceptykiem takiego rozwiązania". "Ale to wymaga debaty, a tej debaty nie ma" - podkreślił.

Prezydenci Duda i Trump spotkają się w środę 24 czerwca w Waszyngtonie. Wizyta polskiego prezydenta w USA ma dotyczyć obronności, współpracy militarnej i handlowej oraz energetyki.

Wcześniej pojawiały się informacje, że podczas spotkania mają zostać omówione także plany USA związane z relokacją wojsk w Europie oraz kwestia wykorzystania energii nuklearnej.(PAP)

autorka: Sonia Otfinowska