Spółka kontrolowana przez Rinata Achmetowa złożyła do UOKiK wniosek o przejęciu zakładu, który jest producentem blach pancernych dla polskiej zbrojeniówki.
Za nieco ponad miesiąc powinno się rozstrzygnąć, kto przejmie częstochowski zakład, który znajduje się obecnie w upadłości. Do 29 maja inwestorzy mogą składać oferty. 3 czerwca zostaną one otwarte w sądzie i nastąpi licytacja. Później syndyk wybierze jednego oferenta i podpisze z nim umowy. Cena wywoławcza to 250 mln zł. Media spekulowały, że Huta Częstochowa znalazła się na celowniku ukraińskiego oligarchy Rinata Achmetowa. Z ustaleń DGP wynika, że zainteresowanie zakupem jest poważne. Kontrolowana przez niego spółka holenderska Metinvest B.V. złożyła na początku kwietnia wniosek o zgodę na przejęcie w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
– Decydująca będzie cena. Najprawdopodobniej, kto da najwięcej, ten wygra, a to premiuje Achmetowa – twierdzi nasz informator.
Ukraiński inwestor był już w hucie. Od 2005 r. kontrolował ją – rywalizujący w przeszłości z Achmetowem – Przemysłowy Związek Donbasu (ISD). Od września ubiegłego roku dzierżawcą zakładu jest Sunningwell International Polska, który również zainteresowany jest przejęciem producenta stali.
– My mamy prawo pierwokupu Huty Częstochowa. W ubiegłym roku byliśmy gotowi przejąć zakład za 245 mln zł. Ostatecznie sąd zdecydował się go wydzierżawić – mówi DGP Marek Frydrych, prezes i główny udziałowiec Sunningwell. W praktyce oznacza to, że nawet jeśli zostanie wybrana inna oferta, to jego spółka będzie miała miesiąc na ustosunkowanie się do niej i skorzystania z pierwszeństwa zakupu.
Teoretycznie zainteresowani przejęciem mogą być też inwestorzy z grupy Liberty kontrolowanej przez brytyjskiego biznesmena hinduskiego pochodzenia Sanjeeva Guptę (w korespondencji z DGP nie skomentował sprawy).
Obecnie wszystko jest w rękach UOKiK. Teoretycznie na wydanie decyzji dla Metinvest ma miesiąc, więc termin mija z początkiem maja. Jednak w przypadkach bardziej skomplikowanych czas rozpatrywania wniosku może się wydłużyć o kolejne cztery miesiące lub dłużej.

Produkcja dla wojska

Wątpliwość budzi, czy nasz urząd antymonopolowy jest właściwym do rozpatrywania tej sprawy, bo grupa kapitałowa Achmetowa generuje obroty, które teoretycznie powinny skierować sprawę do Komisji Europejskiej. W jej właściwości są transakcje, w których udział biorą podmioty o obrocie (w ramach grupy kapitałowej) ponad 5 mld euro i sprzedaży do Unii Europejskiej przekraczającej 250 mln euro. Biznesy ukraińskiego oligarchy spełniają te warunki.
Od października 2019 r. huta prowadzi normalną działalność. – W tym miesiącu wyprodukujemy 30 tys. ton stali, a w przyszłym zakładamy, że może to być nawet 40 tys. ton. Obecny kryzys nie zmniejszył popytu na nasze wyroby – podkreśla Frydrych.
UOKiK, badając sprawę, będzie też musiał spojrzeć na inwestorów pod kątem potencjalnej monopolizacji na polskim rynku. Szczególnie jeśli chodzi o produkcję blachy grubej, która jest wykorzystywana m.in. w przemyśle stoczniowym, energetyce, na platformach wiertniczych, czy stali specjalnej wykorzystywanej w przemyśle zbrojeniowym. Dzisiaj zapotrzebowanie na nią sięga w Polsce 1,2 mln ton rocznie. Częstochowski zakład dostarcza jej ok. 400 tys. ton, chociaż ma potencjał na dwukrotnie więcej. Metinvest zaś eksportuje do nas 250–300 tys. ton. Po przejęciu huty zostałby więc najbardziej znaczącym producentem na rynku.

Oligarcha obrotowy

Sam Achmetow to wzór z Sèvres obrotowości. To jemu przypisuje się zdefiniowanie obowiązującej w ukraińskiej polityce i biznesie zasady portfolio, w myśl której należy dywersyfikować inwestycje w perspektywicznych partnerów niezależnie od ich światopoglądu. Jego przeciwnicy przekonują, że finansował prorosyjską rebelię na Donbasie. Prawda jest jednak taka, że oligarcha współpracuje lub współpracował w zasadzie z każdym, kto był dla jego biznesu przydatny. Przed pomarańczową rewolucją w 2004 r. finansował Wiktora Janukowycza, by po jego porażce być jednym z głównych orędowników zawiązania szerokiej koalicji z pomarańczowym Wiktorem Juszczenką. W 2011 r. budował wspólnie z późniejszym porewolucyjnym prezydentem Petrem Poroszenką firmę inwestującą w media United Online Ventures. To również – w dużej mierze – wolta kontrolowanych przez niego deputowanych wchodzących w skład Partii Regionów doprowadziła do upadku Janukowycza podczas rewolucji godności w 2014 r.
Po wybuchu separatyzmu na Donbasie Achmetow, oficjalnie poprzez fundacje pomocowe, utrzymywał kontakty z nieuznającymi władz w Kijowie nowymi elitami na Wschodzie. W styczniu 2015 r. przesłuchiwała go w tej sprawie w charakterze świadka prokuratura generalna.
Pierwsze lata prezydentury Poroszenki po Majdanie 2014 nie były najlepszym czasem dla jego biznesu. W marcu 2017 r. Ukrainiec wypadł z 500 najbogatszych ludzi na świecie. To wtedy rozpoczęła się blokada ekonomiczna Donbasu, która spowodowała, że majątek oligarchy zaczął topnieć. Istotnym źródłem dochodów Achmetowa były dostawy węgla z terenów okupowanych. W ten sposób z jednej strony Ukraina prowadziła wojnę z separatystami, a z drugiej – była ich głównym źródłem dochodu.
W 2016 r., jeszcze przed blokadą Donbasu – sytuacja Achmetowa w relacjach z Poroszenką zaczęła się poprawiać. Wówczas ukraiński regulator rynku wprowadził formułę Rotterdam+, zakładającą podniesienie ceny węgla używanego do produkcji energii z korzyścią dla oligarchy. Kolejnym dowodem poprawy relacji z prezydentem było przejęcie jesienią 2017 r. od ukraińskiego Funduszu Mienia Państwowego po zaniżonych cenach 25-proc. akcji z tzw. pakietu blokującego w trzech obwodowych przedsiębiorstwach przesyłu i dystrybucji energii elektrycznej i dwóch holdingach wytwarzających energię elektryczną Dniproenerho i Zachidenerho. Już wcześniej poprzez koncern DTEK (obok Metinvest wchodzącego w skład System Capital Management) Achmetow był właścicielem większościowych pakietów akcji tych podmiotów.
Z DTEK wywodzi się również obecny premier Ukrainy – kojarzony z Achmetowem – Denys Szmyhal, który w latach 2017–2019 pracował w Zachidenerho na wysokich, kierowniczych stanowiskach. Nominacja Szmyhala na szefa rządu na początku marca była postrzegana jako umocnienie sojuszu taktycznego między Achmetowem a wybranym rok temu prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.

Polska z perspektywami

Według Światowego Stowarzyszenia Stali produkcja w Polsce w marcu spadła o ok. 29 proc. rok do roku. Za sprawą ograniczeń produkcji spowodowanych koronawirusem spadki w marcu odnotowali najwięksi kontynentalni potentaci – Niemcy (21 proc.), Włochy (40 proc.), Francja (13 proc.) czy Hiszpania (15 proc.).
W Polsce wyprodukowano 650 tys. ton. Rodzime spadki są jednak spowodowane przede wszystkim wygaszeniem wielkiego pieca w Krakowie, a także ograniczeniem mocy produkcyjnych w Częstochowie, zatem nie są zaskoczeniem dla branży. – Wyłączenie krakowskich mocy to ok. 1,5 mln stali mniej niż normalnie. Częstochowa pracuje na mocach produkcyjnych poniżej 50 proc. możliwości – komentuje Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH).
Polskę bezpośrednio ominęły natomiast spadki spowodowane pandemią – choć to z jej powodu ArcelorMittal odłożył w czasie planowane uruchomienie krakowskiej infrastruktury. Poza tym polskie hutnictwo działa normalnie – rząd nie wzywał do ograniczania produkcji, a zakłady pracy nie stały się ogniskiem zakażeń, więc nie borykają się z brakami kadrowymi.
To daje szanse na rynkowe odbicie się branży po powrocie do normalności i tym samym szansę na wznowienie pełnych mocy Huty Częstochowa po znalezieniu nowego właściciela. Entuzjazm gasi jednak sytuacja w Azji. Pomimo wyraźnego spadku produkcji w Indiach (-5,3 proc. w I kw.), okazuje się, że Chiny w I kw. 2020 r. wyprodukowały jeszcze więcej stali (1,2 proc.) niż w ubiegłym roku. To z kolei wzmacnia ryzyko, że duża część wyprodukowanej tam stali znów zaleje Europę.