Nie wierzę, że Władysław Kosiniak-Kamysz jako lekarz będzie chciał narażać ludzi i wzywać, by wzięli udział w wyborach korespondencyjnych 10 maja - stwierdził lider PO Borys Budka. Przekonywał, że opozycja wraz ze zwolennikami Jarosława Gowina powinna doprowadzić do przełożenia tych wyborów.

W środowej rozmowie z portalem "Gazeta.pl" przewodniczący PO był pytany o słowa lidera PSL i kandydata na prezydenta Władysława Kosiniaka-Kamysza, który mówił, że nie chce oddawać wyborów walkowerem, nawet gdyby odbyły się 10 maja.

"Władysław Kosiniak Kamysz jest lekarzem, jest człowiekiem określonych wartości, nie wierzę w to, żeby wzywał swoich wyborców, by poszli głosować w sytuacji, w której zagrożone jest zdrowie i życie" - powiedział Budka.

Dodał, że kiedy prezes PSL formułował to swoje oświadczenie "nieznana była jeszcze opinia epidemiologów, która leży w Senacie, która wyraźnie wskazuje, że wybory korespondencyjne również stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia".

Przekonywał też, że "trzeba stawiać wartości wyżej aniżeli bieżący interes polityczny".

"Mówię z całą odpowiedzialnością, doprowadźmy do tego, aby wybory były w bezpiecznym terminie i były przeprowadzone uczciwie. Nikt odpowiedzialny nie może wzywać do udziału w farsie, a to miałoby miejsce, gdyby wybory miały być 10 maja w tej formule" - uważa lider PO.

"Znam Władka, znam Roberta Biedronia, znam Szymona Hołownię, to są naprawdę fajni ludzie, to są porządni kandydaci, nie wierzę w to, bo ktokolwiek z nich myślał, by kogoś narazić. Rozumiem, że można patetycznie mówić, że nie odda się czegoś walkowerem - tak, nie oddamy Polski walkowerem i wspólnie zróbmy uczciwe wybory, dlatego tak ważne jest by pozyskać Gowina i wyrzucić do kosza majowe wybory" - przekonywał.

Budka komentował też słowa kandydata Lewicy na prezydenta Roberta Biedronia, który odciął się od jakichkolwiek rozmów z Jarosławem Gowinem.

"Można wybrać formułę rozmów z Gowinem, tak jak ja proponuję, o zablokowaniu wyborów korespondencyjnych, ale również o rozwiązaniach na przyszłość, by wybory były uczciwe i bezpieczne, albo można wychodzić na konferencję, płakać, marudzić, powiedzieć, że nie będzie się z nikim rozmawiało i efekt będzie jaki? Że wybory będą w maju, w formule niedopuszczalnej" - mówił Budka.

"Jeżeli Lewica głosowała przeciwko wyborom korespondencyjnym, to nie wyobrażam sobie, by teraz nagle zagłosowała inaczej tylko dlatego, że Gowin będzie po naszej stronie. To jest jakiś totalny absurd" - mówił lider PO.

Budka zaprzeczył też, że jest rozważany jakikolwiek wariant z kandydaturą Jarosława Gowina na premiera, o czym mówił jakiś czas temu wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

"Nie rozmawiamy o żadnych wariantach rządowych, koalicyjnych, dzisiaj skupiam się tylko na tym, żeby zbudować większość w Sejmie, żeby zablokować wybory korespondencyjne i dać w zamian Polakom bezpieczne i uczciwe wybory w rozsądnym terminie" - podkreślał Budka. "Każdy, kto by skupiał się na jakichś innych rozgrywkach byłby nieodpowiedzialny" - dodał.

Szef PO zapewniał, że Małgorzata Kidawa-Błońska "była, jest i będzie" kandydatką Koalicji Obywatelskiej na prezydenta.

"Małgorzata Kidawa-Błońska deklarując, że wybory nie mogą odbyć się 10 maja ze względów bezpieczeństwa mówiła to będąc wyraźnie na drugim miejscu, a późniejsze spadki w sondażach wiążą się tylko z tym, że wyborcy, którzy chcieli na nią głosować po prostu nie chcą iść do wyborów, które będą farsą i atrapą" - ocenił.

Dodał, że jeśli się okaże, że po przełożeniu wyborów trzeba będzie jeszcze raz zbierać podpisy poparcia dla kandydatów, "Małgorzata Kidawa-Błońska zbierze nie kilkaset tysięcy, a dwa miliony podpisów, bo będzie to jej wielki sukces, bo jako pierwsza powiedziała o tym (że trzeba przełożyć wybory)". Zaznaczył, że większość ekspertów twierdzi jednak, że w przypadku przesunięcia wyborów wszystkie dotychczasowe czynności wyborcze są ważne. (PAP)