Donald Trump ogłosił w piątek stan nadzwyczajny na terenie całego kraju. – Dzięki temu uzyskamy dostęp do 50 mld dol. dla władz stanów do walki z chorobą – oświadczył.
Ameryka stoi w obliczu poważniejszego kryzysu sanitarnego niż reszta Zachodu, bo nie wszyscy obywatele mają polisy i nie wszystkim przysługuje automatyczna pomoc medyczna. – To zwykle osoby o niskich dochodach, żyjący w bardziej zanieczyszczonym środowisku i z gorszym dostępem do podstawowej ochrony zdrowia, często z nieleczonymi chorobami przewlekłymi, dlatego są w grupie podwyższonego ryzyka. Często zatrudnieni w usługach mają styczność z dużą liczbą ludzi – mówi DGP prof. Stephen Shortell, były dziekan Instytutu Zdrowia Publicznego z Uniwersytetu Berkeley.
Dodatkowo najbiedniejsi mają ograniczone możliwości przebadania się na obecność wirusa, a to może utrudnić walkę z chorobą i jej skutkami. Rząd Donalda Trumpa uznał testy i profilaktykę za podstawowe świadczenie medyczne, więc będą one objęte programami Medicare (system dla seniorów) oraz Medicaid (system dla ludzi o niskich dochodach). Tak czy inaczej liczba nieubezpieczonych Amerykanów sięga 28 mln.
Zdaniem eksperta z Berkeley ogłoszenie stanu wyjątkowego, w ramach którego można uruchomić środki budżetowe na walkę z katastrofą, byłoby dobrym pomysłem, bo od ręki znalazłyby się pieniądze na zapobieganie epidemii w postaci testów dla wszystkich oraz leczenia tych pacjentów z COVID-19, których na nie nie stać.
– Na dłuższą metę jednak rozwiązaniem jest po prostu wprowadzenie powszechnego uniwersalnego systemu ochrony zdrowia i ubezpieczenia społecznego. Rząd stanu Kalifornia pracuje nad swoim wariantem, ale na poziomie federalnym wszystko zależy oczywiście od nadchodzących wyborów. Trump jest przeciwnikiem takiego rozwiązania – dodaje Shortell.
Ograniczony dostęp do leczenia mogą mieć też średnio zamożni. Wielu dużych i średnich pracodawców daje pracownikom prywatne polisy. Ludzie ci nie są objęci żadnym programem rządowego wsparcia. Może się okazać, że część planów ubezpieczeniowych nie obejmuje choroby wywołanej przez koronawirus.
Jedną z głównych biznesowych ofiar koronawirusa (i problemów z polisami) jest multimedialny festiwal South by Southwest, który miał się zacząć w miniony weekend w Austin w Teksasie. Odwołano dziesiątki koncertów, spektakli i konferencji, w których miała wziąć udział m.in. Hillary Clinton. Współtwórca imprezy Nick Barbaro powiedział w rozmowie z „The Austin Chronicle”, że polisa nie przewidywała odwołania festiwalu z powodu epidemii. – Byliśmy ubezpieczeni od aktów terroryzmu, katastrofy naturalnej, wycofania się gości specjalnych, ale nikt nie przewidział wirusa. W związku z kosztami, jakie ponieśliśmy, pod znakiem zapytania stoi przyszłoroczna edycja i w ogóle istnienie South by Southwest – stwierdził Barbaro.
Szacowano, że uczestnicy imprezy zostawią w Austin 350 mln dol. Hotelarze też nie byli ubezpieczeni od skutków epidemii. Niektórzy zdecydowali się oddać niedoszłym gościom całą sumę za rezerwację, inni – zgodnie z przepisami – za rezygnację w ostatniej chwili potrącili 50 proc. Takie scenariusze powtarzają się jak Ameryka długa i szeroka, choćby po odwołaniu konferencji Facebooka i Google’a.
Epidemia w Stanach Zjednoczonych może doprowadzić do rewizji przepisów oraz stworzenia precedensu na rynku prawa ubezpieczeniowego. – Wiele polis dotyczących nieruchomości komercyjnych zapewnia pokrycie strat w dochodach z działalności gospodarczej poniesionych w przypadku, gdy władze zakazują lub utrudniają dostęp do lokalu ubezpieczającego – mówi DGP Thomas Bick z waszyngtońskiej kancelarii Butzel Long.
Według prawnika w zależności od konkretnego sformułowania objęcie ochroną często nie wymaga, aby w majątku ubezpieczającego nastąpiła fizyczna strata. W związku z tym, gdy władze ograniczają dostęp do obszarów, na których stwierdzono aktywne przenoszenie się choroby zakaźnej, możemy mieć do czynienia z przypadkiem, kiedy działa ubezpieczenie na wypadek utraty dochodu dotkniętego przedsiębiorstwa.
– Jeżeli więc ubezpieczony posiada warunkowe ubezpieczenie na wypadek przerwania działalności gospodarczej, a rząd czy samorząd przerywa działalność dostawcy lub klienta ubezpieczonego, ubezpieczony również może mieć prawo do odszkodowania na wypadek własnej pośredniej utraty dochodu – dodaje Bick.