Największą stawką z punktu widzenia Polaków i Europejczyków jest utrzymanie UE jako całości, jak i utrzymanie trwałych i dobrych relacji między Europą i USA - mówił w Białymstoku b. premier Donald Tusk. Ocenił też, że po brexicie, mamy do czynienia w jakimś sensie z "rozpadem życia politycznego".

Tusk wziął w poniedziałek udział w inauguracji V Festiwalu Dyplomatycznego na Uniwersytecie w Białymstoku, którego organizatorem, obok uniwersytetu, jest też miejscowe II Liceum Ogólnokształcącego.

Tusk podczas swojego wykładu, który zebrał liczne audytorium, mówił o wyzwaniach stojących przed Unią Europejską. W jego ocenie, obecnie, po brexicie, mamy do czynienia w jakimś sensie z "rozpadem życia politycznego". "Mamy do czynienia w jakimś sensie z rozpadem świata, rozpadem świata politycznego, jaki znaliśmy przez ostatnie dziesięciolecia. Mamy do czynienia ze swoistym geopolitycznym przesunięciem tektonicznym, takim geopolitycznym trzęsieniem ziemi" - stwierdził b. premier.

Według niego, po pierwsze UE jest w trakcie "nabywania zupełnie nowego dla siebie doświadczenia". "Przez dziesięciolecia, kiedy mówiono o granicach i terytorium UE mówiono o tym głównie w kontekście rozszerzania UE. Po raz pierwszy w naszych dziejach UE zmniejsza się, a nie poszerza. Temat granic UE stał się tematem gorącym głównie ze względu na kryzys migracyjny, ale politycznie rzecz biorąc to, co jest najbardziej dobitną ilustracją tego geopolitycznego trzęsienia ziemi, to oczywiście brexit i wielki znak zapytania nad przyszłością UE jako takiej" - podkreślił Tusk.

Zwrócił uwagę, że jesteśmy świadkami spekulacji, także ze strony najważniejszych światowych polityków, kto po Wielkiej Brytanii będzie następny i opuści UE. "Czy UE przetrwa najbliższe dziesięciolecia, czy brexit jest incydentem w jej historii czy początkiem pewnego trend" - mówił b. premier.

"Po decyzji o brexicie załamała się de facto taka pozytywna narracja, jeśli chodzi o rozszerzanie UE" - mówił Tusk. W jego ocenie, decyzja o odmowie rozpoczęcia rozmów nt. rozszerzenia z Macedonią Północną i Albanią "była kolejny sygnałem, ze coś w tym takim pozytywnym impecie związanym nie tylko z wielkością UE, ale też z istotą UE, z atrakcyjnością tego, co UE ze sobą niesie, że coś się załamuje".

Tusk w swoim wykładzie mówił też m.in. "o kryzysie relacji transatlantyckich". Według byłego premiera ze względu na krytyczny stosunek prezydenta USA Donalda Trumpa i jego administracji do UE "pod wielkim znakiem zapytania stoi (...) przyszłość całej politycznej wspólnoty Zachodu". Przyznał, że Trump ma rację wskazując Chiny jako największe wyzwanie polityczne i cywilizacyjne.

"Jeśli na Chiny spojrzymy jak na obiektywne wyzwanie, nie jak na wroga czy przeciwnika, to wszystkie miary - gospodarcze, demograficzne, także potencjału militarnego - będą kazały nam myśleć o nas w tej kategorii +my, wspólnota+ wyłącznie wtedy, gdy będziemy mówili o całym politycznym Zachodzie" - zauważył były premier. Jak podkreślił, żadne państwo europejskie nie jest dzisiaj dużym państwem w kontekście geopolityki. "Tylko niektóre państwa jeszcze o tym nie wiedzą" - zaznaczył.

"Największą stawką z punktu widzenia Polaków i Europejczyków jest zarówno utrzymanie UE jako całości jak i utrzymanie trwałych i dobrych relacji - mimo prezydentury Donalda Trumpa - między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Bo inaczej w tej niepewnej i bardzo trudnej do zdefiniowania przyszłości, przyszłości na pewno pełnej niespodzianek, nie będziemy w stanie konkurować w sensie militarnym z Rosją, a każdym pozostałym z Chinami, jeśli damy się w jakikolwiek sposób podzielić" - oświadczył Tusk.

Wśród wyzwań stojących przed UE Tusk wymienił też nowe technologie i zarządzanie nimi. Jak zauważył powstają firmy i państwa, które wykorzystują technologie w zarządzaniu społeczeństw gospodarczych, ale - jak podkreślił - "nie zawsze chcą to wykorzystać na rzecz człowieka i jego praw i wolności, ale przeciw człowiekowi". "My bez rozumienia, bez wiedzy - znaczy człowiek, który nie będzie rozumiał tego, co się dzieje wokół niego, który nie będzie w stanie zrozumieć nawet elementarnych informacji, elementarnych zasad działania tego ciągle zmieniającego się systemu, będzie on wobec niego emocjonalnie i intelektualnie bezradny, będzie łatwym elementem manipulacji" - mówił Tusk. Stąd - jak dodał - o krok od stracenia wolności i rządów prawa.

Tusk, jak zaznaczył, nie sądzi, by ktoś zadeklarował program wyprowadzenia Polski z Unii. "Nie sądzę, żeby w przewidywalnej przyszłości ktoś odważył się publicznie zadeklarować jako polityczny projekt, program wyprowadzenie Polski z UE. Ja się obawiam czegoś w jakimś sensie dużo poważniejszego - że będziemy zachowywać się trochę jak dzieci, które nie czują się odpowiedzialne za całą rodzinę i które będą uczestniczył w takim pochodzie lunatyków" - podkreślił b.premier.

"Powinniśmy pamiętać o tym, żeby Polska nie stanęła w takim pochodzie lunatyków, którzy nie chcą wyjścia z UE, nie chcą rozbicia UE, ale mniej lub bardziej świadomie robią wszystko, żeby do osłabienia UE doszło" - dodał szef Europejskiej Partii Ludowej. Podkreślił też, że Polska musi bardziej się otwierać na to, co się dzieje w świecie. "Prowincjonalizm, jeśli zatryumfuje w polskiej polityce, będzie dla nas zabójczy" - przestrzegał Tusk.

B. premier nawiązując do ostatnich wydarzeń w Polsce, ocenił, że rządzą ludzie, którzy nie robią nic innego, tylko starają się siebie nawzajem aresztować. Nawiązywał m.in. do zarzutów, które zostały postawione b. posłowi PiS i b. agentowi CBA Tomaszowi K. oraz wejścia CBA do siedziby NIK, w tym do gabinetu szefa Izby Mariana Banasia.

"Rozmawiamy o naszej ojczyźnie, gdzie rządzą ludzie, głównie laureaci nagród +Gazety Polskiej+ i klubów +Gazety Polskiej+, którzy od dłuższego czasu nie robią nic innego, tylko starają się siebie nawzajem albo zaaresztować, albo oskarżyć, i którzy, obawiam się, wolę się ugryźć w język, chociaż słowo +ugryźć+ też już ma polityczne konotacje i tu też powinienem uważać, i mówię o tym, bo moglibyście państwo powiedzieć, że to nie pasuje do oficjalnego tematu wykładu, ale kłopot polega na tym, że dzisiejsza władza, oni wszyscy tam zajmują się dokładnie tym, co przed chwilą powiedziałem" - zaznaczył b.premier.

Jak zauważył, dzieje się to w czasie, gdy w bliższym i dalszym sąsiedztwie setki i tysiące ludzi pracują nad tym, "jak wykorzystać dane, których będzie więcej, niż ludzkość wypracowała do tej pory, jak je wykorzystać w procesie zarządzania człowiekiem i państwem".

Tusk ocenił, że obecna władza w Polsce jest "archaiczna". "Ja mam swoje poglądy, ja wiem, dlaczego od zawsze nie lubię tych, którzy dzisiaj rządzą w Polsce i uważam, że mam dobre powody, żeby ich szczerze nie znosić, ale nie chodzi o moje emocje, chodzi o interes Polski. Na pewno w interesie Polski nie jest to, aby elity rządzące, ale mają też za pomocników jedne z najważniejszych instytucji życia publicznego w Polsce, aby zaproponowały nam wszystkim ucieczkę do przeszłości, a więc nacjonalistyczne rojenia, antyoświeceniowy nurt" - powiedział b. szef Rady Europejskiej.