Dobrego imienia Polski będziemy bronić zawsze, ale to nie znaczy, że trzeba dbać o dobre imię PiS, bo trudno o nim w ogóle mówić - powiedział w poniedziałek Władysław Kosiniak Kamysz. odnosząc się do mającej się odbyć we wtorek w PE debaty nt. praworządności w Polsce.

We wtorek w PE odbędzie się kolejna debata na temat praworządności w Polsce. O dodaniu tego punktu do sesji Parlamentu Europejskiego zdecydowała w czwartek złożona z szefostwa grup politycznych i przewodniczącego PE konferencja przewodniczących Parlamentu Europejskiego. Wniosek w tej sprawie złożyła Frakcja Odnowić Europę, uzasadniając to podpisaniem noweli ustaw rozszerzającej odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów w Polsce.

Lider PSL i kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz był pytany w poniedziałek w Polsat News o to, jak europosłowie PSL zachowają się w trakcie tej debaty, "czy będą bronili dobrego imienia Polski".

"Bronić dobrego imienia Polski będziemy zawsze, ale to nie znaczy, że trzeba dbać o dobre imię PiS, bo trudno o nim w ogóle mówić. Nie ma dzisiaj czegoś takiego jak dobre imię PiS, więc nie ma czego bronić" - stwierdził lider ludowców.

"Jak do PE jechał Andrzej Duda i - gdybyśmy poszli w retorykę PiS - donosił w sprawie wyborów samorządowych, jak były wysłuchania w sprawie Telewizji Trwam, czy to były donosy na Polskę do UE? Wtedy politycy opozycji z PiS mówili: PE to jest nasz parlament" - wskazał Kosiniak-Kamysz.

Podkreślił, że stosunek PiS do PE zależy "tylko i wyłącznie od zajmowanego miejsca". "Jak są w opozycji, to traktują instytucje europejskie jako te, do których można się odwołać, jak rządzą, to oni są najwyższą instancją" - powiedział.

Według lidera PSL spór rządu z instytucjami europejskimi dotyczący wymiaru sprawiedliwości "skończy się źle dla nas wszystkich, bo jest niepewność stanowionego prawa, niepewność wydawanych wyroków". "To się skończy źle dla inwestycji w Polsce" - ocenił prezes PSL.

Kosiniak-Kamysz został zapytany o słowa europosła PiS Patryka Jakiego, który w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdził, że ma duże doświadczenie w kontaktach z wiceszefową Komisji Europejskiej Vierą Jourovą, bo na co dzień pracuje z nią w PE. "Mówiąc delikatnie, to nie jest najbardziej merytoryczna osoba. Sama się kompromituje" - ocenił Jaki.

"Jak był (b. wiceszef KE - PAP) Frans Timmermans to był niedobry; jest teraz Viera Jourova - jest niedobra. Każdy, kto będzie odpowiadał za praworządność w UE, nawet jak to będzie Węgier, będzie niedobry, bo niestety to jest filozofia państwa PiS - posiadanie wroga. Wróg musi być wewnątrz Polski - są to raz nauczyciele, raz lekarze rezydenci, dzisiaj są sędziowie; jest też wróg stały na zewnątrz - Bruksela, UE" - powiedział lider PSL.

Wiceszefowa Komisji Europejskiej Viera Jourova oceniła w wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel", że "tak zwana reforma w Polsce dotarła do bardzo niebezpiecznego momentu, ponieważ może być nieodwracalna". Dotyczy ona wszystkich poziomów systemu - alarmowała.

"(Reforma) dotyczy wszystkich poziomów systemu wymiaru sprawiedliwości. Obecnie dotyczy ona prawie 400 z 10 000 sędziów, ale sytuacja jest znacznie poważniejsza, niż sugerują te liczby. Przebudowa systemu sądowego została w dużej mierze zakończona, szczególnie na szczycie - w Trybunale Konstytucyjnym, na poziomie prezesów sądów. A w części Sądu Najwyższego idzie pełną parą" - ocenia Jourova w rozmowie, która ukazała się w sobotnim wydaniu gazety.

Unijna komisarz ds. wartości wyraża obawę, że system, który buduje polski rząd, a którego częścią jest nowa ustawa, otwiera niezwykle szerokie możliwości prowadzenia działań dyscyplinarnych, co - jak ocenia - ma zagrażać niezależności sędziów.

"Nie jest to już ukierunkowana interwencja przeciwko pojedynczym czarnym owcom, jak jest też w innych krajach członkowskich UE, ale bombardowanie na dużą skalę. To nie jest reforma, lecz niszczenie. Dlatego zastrzegamy sobie wszystkie opcje prawne i obecnie szczegółowo analizujemy nowe prawo" - powiedziała Jourova.