Szef dyplomacji UE Josep Borrell przeprosił na Twitterze za środową wypowiedź o młodzieży, która bierze udział w manifestacjach na rzecz walki ze zmianami klimatu, ale jest nieświadoma, że w jej konsekwencji “będzie musiała zapracować na dotacje dla polskich górników”.

Na swoim koncie na Twitterze Borrell w sobotę przeprosił osoby dotknięte jego słowami o "syndromie Grety", nawiązującymi do 17-letniej aktywistki proekologicznej Grety Thunberg, nieformalnej liderki marszów na rzecz klimatu.

“Wracam właśnie z podróży do USA i chciałbym przeprosić osoby dotknięte moją niewłaściwą opinią na temat ważnego ruchu młodzieżowego walczącego ze zmianami klimatycznymi” - napisał szef unijnej dyplomacji.

Zapewnił, że organizacje te mogą liczyć na jego całkowite poparcie. “Te młodzieżowe ruchy inspirują polityków oraz społeczeństwa” - dodał były szef MSZ Hiszpanii.

W drugiej wiadomości opublikowanej na Twitterze Borrell zaznaczył, że należy być jednak świadomym “kosztów ekonomicznych i społecznych”, jakie będzie niosło wdrażanie w życie tzw. mechanizmu sprawiedliwiej transformacji, którym KE chce wspomóc zmianę modelu energetycznego.

W środę w Brukseli podczas prezentacji książki hiszpańskiego eurodeputowanego Jose Garcii Margallo Borrell stwierdził, że dostrzega istnienie wśród europejskiej młodzieży tzw. syndromu Grety. Wyjaśnił, że polega on na nadmiernym i nieświadomym zaangażowaniu w walkę ze zmianami klimatycznymi.

“Chciałbym wiedzieć, czy młodzi manifestanci w Berlinie mają świadomość, co oznaczają te postanowienia (dotyczące klimatu–PAP) i czy są gotowi na obniżenie swojego poziomu życia, aby udzielać dotacji polskim górnikom” - oświadczył Borrell.

W czwartek i piątek słowa szefa unijnej dyplomacji skrytykowali m.in. rzecznik KE Eric Mamer, hiszpańska minister środowiska Teresa Ribera, a niektóre media napisały, że Borrell “sabotuje” swoją wypowiedzią jeden z głównych filarów obecnej polityki UE, jakim jest walka ze zmianami klimatu.