Partia rządząca chce rozszerzenia składu prezydium Senatu. Opozycja nie chce o tym słyszeć - pisze środowa "Rzeczpospolita".

Jak podaje gazeta, senator Michał Seweryński z PiS jest profesorem prawa i byłym rektorem Uniwersytetu Łódzkiego, w czasie pierwszych rządów PiS kierował resortami edukacji narodowej oraz nauki, a obecnie - jak informuje "Rz" - jest nieformalnym kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na wicemarszałka Senatu. Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że PiS nie odpuściło walki o zwiększenie swojego udziału w prezydium izby wyższej.

Gazeta wskazuje, że obecnie jest ono zdominowane przez kluby opozycyjne. Marszałkiem jest Tomasz Grodzki z Koalicji Obywatelskiej, a jego zastępcami Bogdan Borusewicz z KO, Michał Kamiński z PSL, Gabriela Morawska-Stanecka z Lewicy oraz jedyny reprezentant PiS Stanisław Karczewski.

Jak przypomina "Rz", skład prezydium jest efektem nieoczekiwanego zwycięstwa opozycji w wyborach do Senatu. Dodaje, że Koalicja Obywatelska zdobyła co prawda tylko 43 miejsca w izbie liczącej 100 członków, ale z PSL, Lewicą i senatorami niezależnymi ma przewagę nad PiS, posiadającym 48 senatorów.

Gazeta podkreśla, że obecnie wybór jeszcze jednego wicemarszałka formalnie nie jest możliwy. Regulamin izby głosi bowiem, że "Senat wybiera nie więcej niż czterech wicemarszałków". By móc forsować kandydaturę prof. Seweryńskiego, Klub PiS zgłosił więc projekt nowelizacji regulaminu Senatu, przewidujący zwiększenie liczby wicemarszałków do pięciu - informuje "Rzeczpospolita".

Gazeta jednocześnie dodaje, że na realizację pomysłu szanse są jednak niewielkie. "Przy ustalaniu liczebności prezydium trzeba pamiętać, że senatorów jest tylko 100" – mówi cytowany przez "Rz" senator KO Marek Borowski. "Poza tym trzeba brać pod uwagę kwestie równowagi decyzyjnej. Już dziś Koalicja Obywatelska ma dwóch na pięciu członków prezydium. Wprawdzie PSL i Lewica są traktowane też jako rządząca Senatem opozycja, jednak nie na wszystko mają takie poglądy jak KO. Po rozszerzeniu prezydium zwiększałoby się ryzyko przegłosowania marszałka, co nie powinno mieć miejsca" – dodaje Borowski.