Berlin przeznaczy miliardy euro na dopłaty do niskich emerytur. Realizacja flagowego postulatu socjaldemokratów zwiększa szansę na pełną kadencję gabinetu Angeli Merkel.
Tak zwana emerytura podstawowa jest świadczeniem, które obejmie osoby płacące składki emerytalne przez min. 35 lat, zarówno w przypadku pracy zarobkowej, wychowywania dziecka, jak i opieki nad bliskim. Ci, którzy ten warunek spełniają, ale z racji niskich zarobków przekładających się na małe składki dostają obecnie niską emeryturę, mogą liczyć nawet na kilkaset euro więcej. W przykładzie podanym przez ministra pracy RFN Hubertusa Heila fryzjerka, której pensja przez 40 lat oscylowała w granicach minimalnej, może liczyć na emeryturę w wysokości 514 euro miesięcznie. Po wprowadzeniu nowego zasiłku taka osoba będzie otrzymywać 961 euro.
O ewentualnych dopłatach decydować będą wyliczenia Deutsche Rentenversicherung, odpowiednika polskiego ZUS i urzędów finansowych. Instytucje sprawdzą, czy dana osoba kwalifikuje się do świadczenia ze względu na niską emeryturę. Sam zainteresowany nie będzie musiał składać żadnych wniosków. Emerytura podstawowa będzie wypłacana od 2021 r. i ma w pierwszym roku kosztować ok. 1,5 mld euro. Według wyliczeń niemieckiego rządu z nowego zasiłku skorzystać może nawet 1,5 mln osób, w przeważającej liczbie starsze kobiety z biedniejszej wschodniej części kraju. W landach byłego NRD ze względu na bolesną transformację gospodarczą wprowadzaną po zjednoczeniu Niemiec wielu mieszkańców nie miało innego wyjścia, jak podjąć się nisko opłacanych zajęć.
Zadowolenia nie ukrywa Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), mniejszy partner koalicyjny w gabinecie kanclerz Angeli Merkel. Zapowiedziane świadczenie było flagowym postulatem jeszcze w trakcie kampanii wyborczej do parlamentu w 2017 r. Jednak od czasu powstania rządu koalicyjnego bardziej liberalna w sprawach gospodarczych Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) domagała się dodatkowych obostrzeń i biurokratycznych procedur, tak żeby zmniejszyć liczbę potencjalnych odbiorców, a tym samym pieniędzy potrzebnych do obsługi nowego programu.
Ponieważ SPD uparło się na jak najszerszy dostęp do świadczenia, przez ostatnie miesiące koalicjanci trwali w klinczu, który groził nawet rozpadem koalicji. Przyjęcie programu w takiej formie jest zatem sukcesem SPD. Partia, której notowania w ostatnich dwóch latach drastycznie spadały, liczy, że odbuduje poparcie wśród uboższej części swojego elektoratu, który w ostatnich latach zaczął odpływać w stronę politycznych skrajności: lewicowej Die Linke oraz prawicowej Alternatywy dla Niemiec. Również w oczach młodszych wyborców SPD chce udowodnić, że pomimo koalicji z chadecją ugrupowanie skutecznie realizuje lewicowy program.
Po zaakceptowaniu nowych przepisów w szeregach SPD w końcu może zapanować spokój. Działacze partyjni muszą jeszcze tylko wybrać duet, który pokieruje ugrupowaniem, obecnie rządzonym komisarycznie. Szefowa partii Andrea Nahles zrezygnowała z pełnienia funkcji w czerwcu br. ze względu na fatalne sondaże i krytykę wewnątrz partii. W głosowaniu, które odbędzie się w drugiej połowie listopada, z pewnością wygra obecny minister finansów i wicekanclerz Olaf Scholz startujący w duecie wraz z Klarą Geywitz. Cieszący się dużą popularnością były burmistrz Hamburga zaraz po niedzielnym zakończeniu rozmów koalicyjnych w sprawie emerytury podstawowej stwierdził, że szanse na dalsze trwanie tzw. Wielkiej Koalicji znacznie wzrosły.
Z wprowadzenia nowego rozwiązania zadowolona jest też sama Angela Merkel. Wczoraj mówiła, że była to dla niej kwestia „wiarygodności”, bo wsparcie dla najbiedniejszych emerytów zapowiadali od lat również członkowie jej partii. Zielone światło dla nowego zasiłku socjalnego nie zostało jednak dobrze przyjęte przez wszystkich w CDU. Partyjne skrzydła gospodarcze, ale i znana z konserwatywnych pozycji młodzieżówka partii skrytykowali koalicyjny kompromis. – Państwo nie może wylewać pieniędzy jak z konewki – krytykował szef chadeckiej młodzieżówki Tilman Kuban. Politycy CDU wskazują, że zgodzono się na rozwiązanie, na które nie ma jeszcze zabezpieczonych środków. Większość programu ma być bowiem finansowana z podatku od transakcji finansowych. Szkopuł tkwi w tym, że nowa akcyza istnieje tylko w dokumentach strategicznych rządu w Berlinie, a jej wprowadzenie wciąż nie jest przesądzone.