Według sondażu IBRiS dla piątkowej "Rzeczpospolitej", PiS może liczyć na 41,7 proc. głosów, KO - 22 proc., Lewica- 13,4 proc., a Koalicja Polskiej (PSL i Kukiz'15) - 6 proc.
Na uwagę, że Lewicy może się więcej udać, niż się wcześniej wydawało, Biedroń odpowiedział: "Mamy dobrą passę. Pokazanie, że jesteśmy w stanie się dogadać w kraju, który jest tak podzielony, jest czymś wyjątkowym, za to dostajemy tę premię" - powiedział Biedroń. Jego zdaniem, Lewica zawsze, gdy szła do wyborów podzielona, przegrywała, kiedy się łączyła, wygrywała.
Zaznaczył, że ludzie stracili wiarę w opozycję. "Ja nie wierzyłem w ten model, że wszyscy jesteśmy na opozycji tacy sami (...) Kiedy idziemy w trzech blokach (KO, PSL-Kukiz, Lewica), to ludzie mają wybór i ta opozycja jako tako prezentuje całą perspektywę opozycyjną" - zauważył.
Dodał, że Lewica jest w stanie dogadać się z PO i PSL, ale nie z Jarosławem Kaczyńskim i Konfederacją. "Czarno albo białe" - stwierdził.
Biedroń podkreślił, że Lewica nie rozdaje, ale inwestuje tam, gdzie te inwestycje są potrzebne, najczęściej w usługi publiczne. "Dziś Jarosław Kaczyński pieniądze rozdaje, przekupuje wyborców, my na Lewicy inwestujemy, żeby te pieniądze służyły ludziom powszechnie (...) Populizm działa w całej Europie i na całym świecie. Ludzie, którzy obiecują złote góry, krótkoterminowo zyskują" - powiedział.
Mówiąc o wynikach wyborów, Biedroń stwierdził, że jeszcze nie wszystko jest przesądzone. "Na szczęście jest Olga Tokarczuk, która pokazała, jak zwyciężać mamy" - powiedział.
Zapytany, dlaczego jego zdaniem atakowane jest środowisko LGBT, Biedroń odpowiedział: "każda władza populistyczna, radykalnie prawicowa stosuje retorykę kozła ofiarnego. Osoby LGBT są papierkiem lakmusowym tego, jak ta władza traktuje człowieka". W jego ocenie, "szczucie serwowane przez PiS i podległe mu media", dotknie też inne grupy społeczne.