- W Europie nikt na nas nie czeka. Ligi najbardziej rozwinięte uciekają nam coraz bardziej – mówi Dariusz Mioduski, właściciel i prezes zarządu Legia Warszawa w rozmowie DGP podczas Kongresu 590.

- Przyrost przychodów na poziomie 5-10 procent oznacza setki, miliony euro, co oznacza, że my musielibyśmy mieć przyrost kilkusetprocentowy, by z nimi konkurować. Oczywiście pieniądze to nie wszystko, ale niestety przez ostatnie 10 lat futbol bardzo się zmienił. Różnice finansowe pomiędzy klubami są duże; a czynnikiem, który jednak decyduje o prawdziwym sukcesie, jest pieniądz, budżet - mówi Dariusz Mioduski.

Trwa ładowanie wpisu

Właściciel Legii przypomina sprawę Bosmana, po której zmienił się rynek piłkarski w Europie. - Mamy dziś pełen przepływ piłkarzy, najlepsi mogą grać wszędzie, więc idą tam gdzie są najlepsze warunki. Poza tym moim zdaniem romantyzm w futbolu zniknął. Dziś nawet 15-letni chłopcy są reprezentowani przez agentów, których głównym motywem jest zarobek. Ale oczywiście trzeba patrzeć też na inne elementy. 85-90 proc. sukcesu to pieniądze, ale 10 proc. to inne rzeczy. Ważne też, by nie marnotrawić pieniędzy na rzeczy bezsensowne, ale na szkolenia młodzieży, a zwłaszcza na szkolenia trenerów i wypracowanie know hou i innego spojrzenia na piłkę.

Czy polski biznes ma już tyle pieniędzy, by unieść sponsoring klubów? Czy w warunkach polskich to w ogóle możliwe? Czy Legia ma szanse stać się silnym, znaczącym klubem, na miarę silnej marki sportowej jaką jest? O tym więcej w rozmowie wideo.