Oferta osoby Janusza Wojciechowskiego już raz została odrzucona: gdy starał się o stanowisko audytora Europejskiego Trybunału Obrachunkowego.
DGP
Jak słyszymy w rządzie, teka komisarza UE do spraw rolnictwa jest pewna. Przynajmniej jeśli chodzi o uzgodnienia z nową przewodniczącą Komisji Ursulą von der Leyen. Chociaż nie była ona priorytetem dla Warszawy, PiS wspominał o rolnictwie już na początku sierpnia. – Zorientowaliśmy się w pewnym momencie, że żadne z państw w rolnictwo nie poszło, a dla nas jest to ważny obszar – mówi nam osoba z otoczenia premiera. Chociaż rolnictwo było wskazywane jako jeden z obszarów zainteresowania PiS, to mówiono bardziej o energetyce, konkurencyjności lub wspólnym rynku.
Ceną za pewną tekę jest rezygnacja Krzysztofa Szczerskiego, obecnego szefa gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, który poinformował, że wycofuje swoją kandydaturę. To nieoczekiwany zwrot, tym bardziej że jeszcze tydzień temu w rozmowie z DGP przekonywał, że komisarz nie musi być specjalistą w dziedzinie, do której zostaje przypisany. „Zarzuca mi się, że chcę teki gospodarczej, a nie zajmuję się gospodarką” – mówił. Dodawał również, że było możliwe, aby Frans Timmermans, który z wykształcenia jest literaturoznawcą, zajmował się rządami prawa.
Nasi rozmówcy sugerują, że szef gabinetu prezydenta postanowił zejść z linii strzału. – Myślę, że obawiał się, iż będą go grillować bez względu na to, jaką tekę obejmie – przekonują nasi rozmówcy. Faktycznie, tuż po ogłoszeniu kandydatury Szczerskiego opozycja w Polsce zaczęła go punktować, wypominając np. książkę „Utopia europejska”. Wiosna zapowiedziała głosowanie przeciwko jego kandydaturze w PE. Podobno sama von der Leyen zainteresowała się jego poglądami. – My byśmy go popierali, gdyby on chciał. On sam podjął tę decyzję. Trudno byłoby mu pogodzić wyjazdy do Brukseli i spotkania z von der Leyen z obecnym obowiązkami, wizytą prezydenta Donalda Trumpa – dodaje nasz rozmówca.
Kandydatura Wojciechowskiego wydaje się mniej kontrowersyjna. Obecny audytor Europejskiego Trybunału Obrachunkowego wcześniej był europosłem PiS i członkiem europarlamentarnej komisji rolnictwa, która niebawem będzie go przesłuchiwać jako kandydata na komisarza. Jeszcze wcześniej Wojciechowski był m.in. prezesem NIK oraz liderem PSL. Polityk może liczyć także na poparcie przynajmniej części posłów opozycji. – To bardzo ważna funkcja, bo rolnictwo to jedna trzecia budżetu UE. Janusz Wojciechowski, były członek ZSL, prezes PSL, to autoryzacja także dla naszego obozu. Myślimy, że obóz rządzący nie będzie nas atakował z tych powodów. Poprzemy tę kandydaturę w PE, ale postawimy zadania – mówi lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
To jednak wcale nie wyklucza ewentualnych problemów Wojciechowskiego w Parlamencie Europejskim. Deputowani już raz negatywnie ocenili jego kandydaturę, kiedy starał się o stanowisko w Europejskim Trybunale Obrachunkowym w 2016 r. jako kandydat PiS. Doceniano wówczas jego kompetencje, ale zarzucano mu brak niezależności. Pomimo stanowiska europarlamentu ministrowie krajów członkowskich zaakceptowali jednak kandydaturę Wojciechowskiego.
W rządzie słyszymy, że rolnictwo satysfakcjonuje Polskę. Komisarz z rolniczego kraju będzie mógł nadzorować wydatkowanie funduszy. Europejskie rolnictwo czekają również wyzwania związane m.in. z suszą i zawieranymi przez UE umowami handlowymi. Chociażby z blokiem krajów południowoamerykańskich Mercosur. Wobec tej umowy zastrzeżenia mają polscy producenci wołowiny. W KE słyszymy jednak, że w praktyce komisarz ds. rolnictwa nie decyduje o sposobach wydatkowania pieniędzy z europejskiego budżetu, bo one określone są w dużej mierze bardzo sztywno w wieloletniej perspektywie. – Ta teka nie jest jednak mało znacząca zwłaszcza w wymiarze propagandowym – mówi nam unijny dyplomata. – W rzeczywistości jednak jest to bardziej komisarz techniczny niż polityczny – dodaje. Z tego punktu widzenia rolnictwo może być dobrym rozwiązaniem zarówno dla PiS, jak i dla von der Leyen, która kompletując swoją Komisję, musi pogodzić niekiedy bardzo rozbieżne interesy.
DGP