Fala wezbraniowa, która spływa Wisłą przez Mazowsze, pod koniec tygodnia powinna opuścić województwo. Nie ma obecnie bezpośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa mieszkańców – powiedział w środę wicewojewoda mazowiecki Artur Standowicz.

W środę wraz z przedstawicielami Państwowej Straży Pożarnej, Wód Polskich i lokalnych samorządów Standowicz wizytował wały przeciwpowodziowe wzdłuż Wisły w Dobrzykowie pod Płockiem.

"Fala wezbraniowa na Wiśle pod koniec tego tygodnia, w weekend, powinna opuścić województwo mazowieckie. Zagrożenia jako takiego dla bezpieczeństwa mieszkańców nie przewidujemy. Tego zagrożenia nie ma pomimo przekroczenia stanów alarmowych o kilkadziesiąt centymetrów" – powiedział wicewojewoda podczas briefingu prasowego po wizytacji.

Jak zaznaczył, w związku z falą wezbraniową na Wiśle wojewoda mazowiecki i wojewódzkie służby zarządzania kryzysowego są w stałym kontakcie m.in. z samorządami i strażą pożarną; monitorowane są na wały i stany wód. "Mam nadzieję, że do żadnych niebezpiecznych zjawisk nie dojdzie" – dodał Standowicz.

Wicewojewoda zaapelował do mieszkańców nadwiślańskich miejscowości, aby nie traktowali wałów przeciwpowodziowych "jak tarasów widokowych". "Wisła wysoka, rozlewa się - może to piękny widok, atrakcyjny, przykuwający uwagę, ale bezpieczeństwo przede wszystkim. Pilnujmy głównie dzieci, aby na wały nie wchodziły" – powiedział Standowicz.

Zastępca mazowieckiego komendanta państwowej Straży Pożarnej bryg. Artur Gonera wyjaśnił, że fala wezbraniowa na Wiśle, która dotarła do powiatu płockiego, jest wypłaszczona i płynie powoli; nie zanotowano nigdzie przesiąkania wałów przeciwpowodziowych. "Byliśmy i jesteśmy przygotowani na wszystkie scenariusze. Na bieżąco przeglądamy wały. Sytuacja jest pod kontrolą" – zapewnił.

Natomiast dyrektor departamentu ochrony przed powodzią i suszą Wód Polskich Grzegorz Szymoniuk zaznaczył, że poziom Wisły w Wyszogrodzie i Kępie Polskiej po przekroczeniu stanów alarmowych nadal się podnosi, a kulminacja wezbrania, według prognoz, nastąpi tam w środę około godz. 22. "Po dzisiejszej nocy woda będzie opadała" – podkreślił. Przypomniał, że w 2014 r. poziom rzeki w tym rejonie był wyższy o niemal metr i "wówczas nic się nie stało".

"W tym roku fala jest mniejsza. Możemy więc powiedzieć, że sytuacja jest poważna, ale stabilna" – oświadczył Szymoniuk.

W środę po południu poziom Wisły w Wyszogrodzie osiągnął 635 cm przy stanie alarmowym 550 cm, a w Kępie Polskiej 579 cm przy stanie alarmowym 500 cm.

Burmistrz Gąbina Krzysztof Jadczak, który w 2010 r. kierował w swojej gminie usuwaniem skutków powodzi, przyznał, że samorząd i mieszkańcy ze względu na doświadczenia sprzed 9 lat podchodzą do obecnej sytuacji na Wiśle bardzo poważnie. "Ważne jest, żeby monitorować stan wałów i to się dzieje. Służby, strażacy ochotnicy patrolują te odcinki dzień i noc" – dodał.

Jadczak zwrócił uwagę, że okolice Dobrzykowa to newralgiczny odcinek Wisły, gdzie rozpoczyna się Zbiornik Włocławski, a spowolniony nurt wody osadza na dnie rzeki namuł przynoszony z jej górnego biegu.

Od wtorku w siedmiu nadwiślańskich gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Bodzanów, Słupno, Słubice i Nowy Duninów obowiązuje do odwołania stan alarmu przeciwpowodziowego. W środę rano pogotowie przeciwpowodziowe wprowadzono w Płocku.

W środę po południu dwa płockie wodowskazy na Wiśle wskazywały przekroczenie stanów ostrzegawczych o 42 cm.

Dobrzyków na lewym brzegu Wisły, około 12 km od Płocka, to miejscowość, której obrona odegrała kluczową rolę w działaniach ratowniczych w czasie powodzi w 2010 r., gdy wezbrana rzeka przerwała wał przeciwpowodziowy w położonych powyżej Świniarach i zalała dwukrotnie - najpierw w maju, a potem w czerwcu - ponad 20 miejscowości w gminach Gąbin i Słubice.

Powódź objęła wówczas ponad 6 tys. ha zamieszkałych przez około 4 tys. osób. Ewakuowano wtedy ponad 2,5 tys. osób i ponad 2,3 tys. zwierząt. Odbudowa zniszczeń, w tym gospodarstw i dróg, trwała ponad dwa lata.

Po przerwaniu przez Wisłę wału w Świniarach w maju 2010 r., aby ograniczyć ciągły napływ wody na zalane tereny, wysadzono wał przeciwpowodziowy w Dobrzykowie - przez powstałą w ten sposób wyrwę, którą hydrolodzy nazywają "ulgą", woda wracała do koryta rzeki. Jednocześnie w Dobrzykowie wzniesiono prowizoryczną tzw. przegrodę dolinową, zaporę z worków z piaskiem, która tamowała rozprzestrzenianie się rozlewiska. Dzięki obu operacjom ograniczono obszar powodzi, ratując przed zalaniem kolejne miejscowości.

Jak podkreślali wtedy specjaliści, w tym z ówczesnego Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, bez tych działań powódź z 2010 r. pod Płockiem mogłaby mieć o wiele większy zasięg.

W rejonie Płocka ma początek Zbiornik Włocławski, największy sztuczny akwen w Polsce, który rozciąga się na Wiśle do Włocławka (Kujawsko-pomorskie). Ma on 58 km długości i 1,2-2 km szerokości. Powstał pod koniec lat 60. XX wieku w związku z budową włocławskiej tamy i elektrowni.