Walka z kryminalizacją regionu jest jednym z głównych haseł ludowej rewolty, która od miesięcy przelewa się przez region.
Nielegalny handel bronią, szmugiel papierosów, narkotyków i ludzi – to główne i dochodowe źródła utrzymania zorganizowanych sieci kryminalnych na Bałkanach. Takie są konkluzje opracowania opublikowanego właśnie przez genewską Międzynarodową Inicjatywę ds. Walki z Transnarodową Przestępczością Zorganizowaną. Mimo że wojna dawno się skończyła, grupy przestępcze, które powstały w jej trakcie, są w doskonałej formie. Co więcej, według Inicjatywy ich metoda działania opiera się na powiązaniach z wpływowymi politykami z regionu, którzy je chronią.
„W odróżnieniu od pewnych państw, w których zorganizowane grupy przestępcze zachowują się jak pasożyty, żyjąc na rachunek gospodarza, w wielu krajach Bałkanów Zachodnich stosunek struktur państwowych i grup przestępczych bardziej przypomina partycypacyjne przedsięwzięcie” – czytamy w dokumencie.
Jak wynika z raportu, uważane za jedne z najbardziej niebezpiecznych zorganizowane grupy przestępcze z Czarnogóry dominują w szmuglu narkotyków z Ameryki Łacińskiej. Centrum dla tego typu działalności jest portowe miasto Bar i granicząca z Kosowem miejscowość Rožaje. Podobnego losu nie udało się uniknąć również miastom portowym w Albanii takim jak Durrës. Albania figuruje na pierwszych miejscach w rankingach przemytu i produkcji marihuany. Północ Kosowa, którą zamieszkuje większość serbska, jest obszarem przynoszącym krociowe zyski z malwersacji podatkowych, ale też szmuglu wszelkiej maści – od broni i narkotyków po paliwo.
Geograficzne serce Bałkanów – trójkąt terytoriów Serbii południowej, Kosowa i Macedonii – to rejon, w którym kontrola granic jest iluzoryczna. W połączeniu ze słabymi strukturami państwowymi zmienia się on w punkt przepakowań i wysyłek heroiny, która dociera na miejsce z Afganistanu. Zorganizowana przestępczość kwitnie w największych serbskich miastach od południa (Nisz, Nowy Pazar) po centrum (Belgrad) i północ (Nowy Sad i Subotica).
Nowy Pazar potocznie nazywany jest również Nową Kolumbią z uwagi na ilość i dostępność narkotyków na ulicach. Narkotyki docierają tam z Turcji i Bułgarii, po czym są przepakowywane i wysyłane dalej. W Bośni z kryminału słyną Banja Luka i Tuzla. Pierwsze z miast słynie z dostępności płatnych zabójców.
Walka z kryminalizacją regionu jest jednym z głównych haseł przelewającej się przez region ludowej rewolty. Ludność, która od miesięcy wychodzi na ulice bałkańskich miast, protestuje przeciwko przemocy w polityce, korupcji, braku instytucji państwa i zorganizowanej przestępczości. W Serbii w zeszły weekend taki protest z tysiącami ludzi na ulicach odbył się po raz 24. Podobna sytuacja ma miejsce również w Albanii, Bośni i Hercegowinie oraz Kosowie. Trzy dekady od zakończenia wojny u władzy utrzymują się osoby, które w wojnie albo brały czynny udział, albo do niej nawoływały.
Niepokojące są również informacje z Serbii, której stolica stała się centrum mafijnych porachunków – tylko w 2018 r. 27 morderstw nosi ślady kryminalnych likwidacji. Z kolei zmiana władz w Macedonii uważana za jedyny pozytywny przykład głębokich i poważnych zmian w wymiarze politycznym (rządzący premier Nikoła Gruewski zbiegł na Węgry, gdzie uzyskał azyl polityczny) nie doprowadziła jak na razie do poprawy sytuacji, jeśli chodzi o walkę z przestępczością zorganizowaną.
„Wspieranie autorytarnych rządów, powiązanych z przestępczością zorganizowaną jako strategia stabilności nie jest dobrym rozwiązaniem” – podsumowuje Międzynarodowa Inicjatywa ds. Walki z Transnarodową Przestępczością Zorganizowaną, dodając, że takie działania osłabiają procesy integracyjne z Unią Europejską.