W I kw. przyszło na świat ok. 91 tys. dzieci, o prawie 6 tys. mniej niż w analogicznym okresie ub.r. Tak wynika ze wstępnych danych GUS.
– 6-proc. spadek liczby urodzeń to dużo – ocenia prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zdaniem wynika on m.in. z tego, że program 500 plus wyczerpał już możliwości wpływu na decyzje prokreacyjne Polaków. Ci, którzy pod jego wpływem zdecydowali się na wcześniejsze niż planowali posiadanie drugiego lub trzeciego dziecka, już je mają.
– Spadek urodzeń wynika również ze zmniejszenia się liczby kobiet w wieku rozrodczym oraz zmiany struktury ich wieku – twierdzi prof. Szukalski. Dodaje, że w następnych kwartałach można oczekiwać mniejszych spadków.
– W całym roku liczba urodzeń będzie prawdopodobnie o kilka lub kilkanaście tysięcy mniejsza niż w roku poprzednim i wyniesie ok. 370–380 tys. – uważa prof. Szukalski.
Taki wynik oznaczać będzie jednak utrwalanie się niekorzystnej sytuacji demograficznej. Byłaby ona dobra dopiero wtedy, gdyby rodziło się ok. 580 tys. dzieci rocznie.
Są też i dobre wieści. Liczba zgonów była w I kw. o ok. 8 tys. mniejsza niż przed rokiem i wyniosła 109 tys. Jest więc szansa, że, po spadku w dwóch poprzednich latach, w tym roku wydłuży się przeciętne statystyczne życie Polaków. Oznaczałoby to skracanie dystansu, jaki dzieli nas pod tym względem od wielu krajów Europy Zachodniej.
GUS podał także, że w I kw. zawarto 15 tys. małżeństw, tyle samo, co przed rokiem. Liczba rozwodów spadła o tysiąc – do ponad 17 tys.