Uważam, że na jesieni nie wygra nowe, nie wygrają "tamci", ale to my wygramy - podkreślił w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Ocenił też, że Polska może utrzymując obecne tempo rozwoju gospodarczego dogonić poziom życia w Niemczech w ciągu 20 lat.

Lider PiS uczestniczył w środę w Muzeum Diecezjalnym we Włocławku w konferencji "Być Polakiem - duma i powinność", podczas której wygłosił referat o takim samym tytule.

W swoim wystąpieniu przedstawił historię polskich ruchów patriotycznych od czasów przed rozpoczęciem I wojny światowej aż po rodzącą się Solidarność i okres po "okrągłym stole". "Po roku 1989 powstała formacja - przynajmniej zdystansowana od patriotyzmu. Ona uzyskała przewagę w mediach i przynajmniej w pierwszym okresie po 1989 roku w rządach. (...) Ten dystans wobec patriotyzmu jest niezwykle korzystny w budowie relacji w Europie. Rozpoczyna się ofensywa, co do której nie umiem powiedzieć, że została przygotowana, prawdą natomiast jest, że początek lat 90. zbiega się z mocnym atakiem na Kościół" - podkreślił Kaczyński.

Według niego w tym nurcie uczestniczyła także grupa osób, które wcześniej uczestniczyły w Solidarności, ale po roku 1989, w różnych okresach - jedni szybciej inni później - postanowili się "odwrócić" od nurtu patriotycznego, związanego czy zakorzenionego w tradycji chrześcijańskiej, katolickiej.

"W drugiej połowie lat 90. relacje z Kościołem się uspokajają. Później przychodzi jednak znów forma zaostrzona, czyli Janusz Palikot. On formułuje już jawnie koncepcję: +chcecie być w Europie musicie przestać być Polakami+. Inni tego nie podchwytują, bo to on prowadził tzw. rozpoznanie walką. To zostaje już jednak w oficjalnym życiu publicznym w Polsce" - wskazał prezes PiS.

Zdaniem Kaczyńskiego obecnie trwa już jawna i bezpardonowa walka tych środowisk i ich spadkobierców z Kościołem. "Obecnie trwa w Polsce atak na Kościół, jakiego nie było nawet na początku lat 90. Mam na myśli m.in. film +Kler+. (...) Mamy do czynienia także z bezpośrednim atakiem na rodzinę, na dzieci. Do tego dochodzi cały ruch LGBT. Wszystko to razem - z gender - to ruch kwestionujący jakiekolwiek przynależności. To ma związek z pewnego typu ideologią, filozofią, która w Europie Zachodniej narodziła się wcześniej. To jest wszystko do Polski, można powiedzieć, importowane" - podkreślił Kaczyński.

W jego ocenie te mechanizmy nie są wewnątrzpolskie, ale rzeczywiście zagrażają obecnie polskiej tożsamości, polskiemu narodowi. Kaczyński wyraził przekonanie, że warto sformułować wobec takiego wyzwania fundamenty polityki patriotycznej. Dodał, że jego formacja głosi od wielu lat, że "warto być Polakiem i warto, żeby Polska trwała".

"Pierwsza przesłanka dobrze prowadzonej polityki, to zapewnienie państwu bezpieczeństwa. Druga, to zapewnienie mu odpowiedniego statusu, czyli układu względnie trwałego określającego jego relacje z innymi państwami. Bycie mocarstwem to najwyższy status. Dzisiaj w gruncie rzeczy takie wielkie mocarstwa są na świecie dwa - USA i Chiny. Do tego aspiruje, ale w gruncie rzeczy straciła ten status, Rosja" - mówił Kaczyński.

W jego ocenie bardzo istotne dla Polski jest posiadanie silnej pozycji w NATO oraz Unii Europejskiej. Prezes PiS wskazał, że są też statusy niemocarstwowe, ale świadczące o powadze danego państwa. "O taki status może zabiegać Polska. On jest to zdobycia" - podkreślił Kaczyński.

"Trzecia rzecz, o którą państwo musi zabiegać to pozycja. Mówię o niej oddzielnie od statusu, bo pozycja jest zmienna. Zmieniała się nawet w odniesieniu do USA. Zabiegać o pozycję, lewarować ją do góry możemy w ramach tego układu, w którym jesteśmy, dobrze go wykorzystując. Państwo musi być emanacją wspólnoty, a ta musi mieć swoją podstawę aksjologiczną. Polska kultura wyrosła w chrześcijaństwa" - dodał lider PiS.

W jego ocenie kwestionowanie pozycji Kościoła katolickiego w Polsce ma charakter niepatriotyczny - bez względu na czyjąś wiarę bądź jej brak. Jak wskazał, polityka społeczna musi zmierzać do zwalczania nędzy oraz różnic społecznych. "Do kanonu współczesnego polskiego patriotyzmu należy też zaliczyć wymóg rozwoju" - ocenił Kaczyński. Dodał, że to nie PiS jest obecnie zaangażowany w wojennych charakter życia publicznego.

"Nikt nie jest w stanie zaprzeczyć, że my prowadzimy politykę nieporównywalnie efektywniejszą od naszych przeciwników. Gdyby tylko te względy wchodziły w grę - wybory byłyby w zasadzie formalnością. Jedyną metodą walki z nami jest wobec tego budowanie muru nienawiści" - wskazał Kaczyński.

Jak podkreślił, zadaniem rządzących Polską jest zmniejszanie dystansu rozwojowego, który dzieli nasz kraj od zachodniej Europy. Jako punkt odniesienia podał Niemcy. Przypomniał swoją rozmowę z pewnymi uznanymi dziennikarzami niemieckimi, którzy oceniali, że zmniejszanie różnicy rozwoju gospodarczego pomiędzy Polską a Niemcami może trwać kilkaset lat.

"Nie, proszę państwa. To może być lat 20. Jeżeli będzie jednak taka różnica w tempie rozwoju obu państw, jaka jest w tej chwili. Musi być tylko uprawiana dobra polityka gospodarcza, także w sektorze finansów publicznych" - ocenił prezes PiS.

Według niego Polska musi pozostać w Europie "wyspą wolności słowa, wolności religijnej". Wyraził także przekonanie, że na jesieni w Polsce w wyborach parlamentarnych nie wygra "nowe", nie wygrają "tamci". "Ja uważam, że my wygramy" - oświadczył Kaczyński.