Wołodymyr Zełenski jest dla wielu wyborców ułudą, że jako niezależny kandydat rozbije stary system i będzie walczył z korupcją.



Trzej kandydaci wyborów prezydenckich na Ukrainie to „stara jakość”. Urzędujący prezydent Petro Poroszenko i szefowa Ojczyzny Julia Tymoszenko w polityce są od końca lat 90. Z kolei showman Wołodymyr Zełenski w tym okresie zaczynał karierę komika, którą dziś dyskontuje. Władza na Ukrainie się zmieniała. Kolejne ugrupowania polityczne zdobywały Radę Najwyższą i gmach prezydencki na ulicy Bankowej. Bez zmian pozostawały jedynie kabarety Zełenskiego, w których wyśmiewano nieudolność władz i ukraińską duszę. Nie zmieniła się też natura systemu politycznego, w którym Tymoszenko i Poroszenko czują się jak ryba w wodzie.
Jeśli II turę wygra komik, nie będzie miał za sobą większości w parlamencie. Analitycy wróżą grę jego przeciwników na kompromitację eksperymentu z aktorem w roli głównej. W tym wariancie ‒ zanim Blok Petra Poroszenki się rozpadnie ‒ może dojść do targów, w których główną rolę odegra Tymoszenko. Wówczas wszystko zostanie przesterowane na jesienne wybory do Rady Najwyższej, zwycięstwo w nich i zbudowanie większości, która pozwoli wprowadzić zmiany do konstytucji przekształcające Ukrainę w państwo kanclersko-parlamentarne. Taki wariant oznaczałby ponowne wywrócenie stolika. Czyli marginalizację zwycięzcy wyborów prezydenckich. I zdobycie pełni władzy.
Była premier, która wybory prezydenckie traktuje jako wstęp do batalii o Radę, szybko awansowała w polityce. Kiedy Poroszenko po raz pierwszy uzyskał mandat deputowanego i próbował utworzyć własny projekt polityczny, który później stał się zalążkiem janukowyczowskiej Partii Regionów, Julia była już wicepremierem ds. energii w rządzie ówczesnego premiera Wiktora Juszczenki.
Jej pierwsze polityczne starcie z obecnym prezydentem miało miejsce tuż po pomarańczowej rewolucji w 2004 r. Poroszenko liczył na to, że z ramienia Juszczenki, już jako prezydenta państwa, uzyska stanowisko premiera. Nadzieje były płonne. Fotel wzięła Tymoszenko, a rozczarowanie stało się początkiem konfliktu, który podzielił ich na lata. Julia premierem była dwa razy. Poroszenko piastował stanowisko szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, szefa banku centralnego, ministra spraw zagranicznych oraz ministra gospodarki i handlu.
W 2010 r. po powrocie do prezydentury Wiktora Janukowycza, który wydawał się skończony po pomarańczowej rewolucji ‒ układ sił politycznych radykalnie się zmienił. Poroszenko przyłączył się do obozu niebieskich. Tymoszenko za rządów Janukowycza trafiła za kratki. Wydawało się, że to jej koniec w polityce. Majdan w 2013 i w 2014 r. znów wszystko zmienił. Poroszenko w odpowiednim momencie porzucił obóz władzy i po jego rozkładzie stał się liderem sondaży prezydenckich. Tymoszenko zaczęła odbudowywać struktury partii i umacniać przyczółki. W wyborach parlamentarnych w 2014 r. uzyskała skromne 19 mandatów. I od tego czasu zaczęła spędzać więcej czasu w telewizji niż w Radzie Najwyższej. Efekt był taki, że w pewnym momencie przeskoczyła w notowaniach obecnego prezydenta. Pod koniec ubiegłego roku niektóre sondaże dawały jej niemal 30 proc. poparcia. Ale w noc sylwestrową swoją chęć walki o fotel prezydenta ogłosił Wołodymyr Zełenski. Czyli ten, który przez ostatnie dwie dekady wyśmiewał się z elit politycznych Ukrainy i jej obywateli. Stolik znów został wywrócony. Tak jak podczas pomarańczowej rewolucji i Majdanu w 2014 r.
Wcześniej, w 2015 r., na antenie należącej do oligarchy Ihora Kołomojskiego stacji 1+1 pojawił się serial „Sługa Narodu”, w którym główną rolę odegrał Zełenski. Od pierwszego sezonu bił rekordy oglądalności. Ukraińcy, widząc zwykłego nauczyciela historii Wasyla Hołoborodkę, który został prezydentem, poczuli bliskość z nim. Według fabuły do udziału w wyborach „Sługa” został zgłoszony przez swoich uczniów. Nauczyciel objął najwyższe stanowisko w państwie i zaczął walkę z oligarchią i korupcją.
Zełenski z wykształcenia jest prawnikiem, ale nigdy nie pracował w zawodzie. Karierę komika rozpoczął pod koniec lat 90., przez jakiś czas jeździł do Rosji, gdzie uczestniczył w satyrycznym programie porównującym dwa narody. Później założył własny projekt – Studio „Kwartał 95”, który stał się rozrywkowym gigantem. Tematyka dowcipów ani na jotę się nie zmieniła: Zełenski wyśmiewa się z ukraińskiej władzy, bieżącej polityki i Ukraińców. Nie były to żarty wysokich lotów. Wystarczyła podstawowa wiedza o polityce. Po drodze stał się aktorem, scenarzystą oraz producentem. Filmy i seriale ukazywały się tak na Ukrainie, jak i w Rosji. Po rozpoczęciu konfliktu na Donbasie komik zawiesił współpracę z rosyjskimi partnerami.
Dziś elity polityczne ze zdumieniem pytają, na czym polega fenomen komika. Odpowiedzi warto szukać w zawiedzionych nadziejach po Majdanie. Ukraińcy oczekiwali zmian. W końcu ryzykowali życie podczas rewolucji godności. Za każdym razem elity drwiły jednak z ich oczekiwań. Po ostatnim Majdanie Ukraińcy nie dostali Europy, tylko emigrację do niej. Efekt jest taki, że po raz pierwszy w historii niepodległego państwa nie da się przewidzieć, kto w drugiej turze zostanie jego głową.