W USA lawinowo rosną ceny leków. Politycy obydwu partii oraz Biały Dom chcą temu zapobiec. Ale tym samym czeka ich potyczka z lobbystami branży farmaceutycznej.
Zeszłotygodniowe orędzie prezydenta Donalda Trumpa o stanie państwa głównie podzieliło Amerykanów. Ale było w nim kilka tropów, które mogą wkrótce pomóc budować ponadpolityczny konsensus. Jednym z tych najbardziej obiecujących dla milionów Amerykanów jest troska Trumpa o zaporowe koszty medykamentów dla osób z przewlekłymi chorobami. I tu zgadza się on z absolutną większością demokratów.
W styczniu w kilku komisjach obydwu izb Kongresu odbyły się przesłuchania w sprawie polityki prowadzonej przez koncerny farmaceutyczne. Mediom udostępniono stenogramy z przesłuchań świadków. Przed komisją Izby Reprezentantów ds. kontroli rządu i reform zeznawała np. Antroinette Worsham z Cincinnati, której 22-letnia córka zmarła w zeszłym roku z powodu powikłań pocukrzycowych, bo rodziny nie było stać na insulinę. – Cały czas płaczę i błagam was, żebyście coś zrobili z kosztami leków dla obłożnie chorych – powiedziała kobieta. Po śmierci dziecka założyła fundację, której celem jest szerzenie wiedzy na temat cukrzycy oraz zbieranie pieniędzy dla diabetyków niebędących w stanie zapłacić za insulinę.
Z kolei Kathy Sego z Madison w Indianie zeznała przed senacką komisją finansów publicznych, że jej studiujący syn zaczął racjonować sobie porcje specyfiku i ograniczył jego zużycie o jedną czwartą. Jednocześnie przestał normalnie jeść i czterokrotnie ograniczył liczbę posiłków. Według Amerykańskiego Stowarzyszenia Diabetyków cena insuliny zwiększyła się trzykrotnie między 2003 a 2013 r. Jednocześnie inflacja liczona w skali wspomnianej dekady w USA wyniosła niecałe 30 proc. Teraz pudełko z pięcioma porcjami tego sztucznie produkowanego hormonu anabolicznego kosztuje 500 dol.
Zgodni co do wagi problemu są prawodawcy z obu partii. Demokratyczny senator Ron Wyden z Oregonu powiedział po przesłuchaniach, że problemem jest zmowa milczenia szefów koncernów farmaceutycznych. – Prezesów trzeba ściągać przed oblicze komisji pod przymusem. To wyjątkowo osobliwe, bo nawet menedżerowie z branży tytoniowej są skłonni zeznawać dobrowolnie – mówił na konferencji prasowej. Z kolei republikanin Chuck Grassley z Iowa, który przewodniczy senackiej komisji finansów publicznych, przyznał, że brak woli współpracy ze strony producentów leków jest najpoważniejszym problemem i że wkrótce zleci wysyłanie prezesom wielkich firm wezwań do obowiązkowego stawiennictwa przed śledczymi z Senatu.
Autorem reformy, której skutkiem była refundacja znacznej liczby medykamentów dla seniorów cierpiących na przewlekłe choroby, był prezydent Geor ge W. Bush. To on w 2003 r. wraz z republikańskim Kongresem stworzył listę leków, które można było nabyć ze sporą bonifikatą w ramach programu ubezpieczeń społecznych Medicaid, biorącego pod opiekę osoby starsze i wprowadzonego w połowie lat 60. przez Lyndona Johnsona. – Naszym celem jest spokój ducha seniorów. Chcielibyśmy, by nie musieli tracić zdobytych przez całe życie oszczędności na niezbędne lekarstwa, których ceny są coraz bardziej zaporowe – tłumaczył gospodarz Białego Domu, przedstawiając swój plan legislacyjny.
W ciągu tych 16 lat lobbyści branży znanej kolokwialnie jako big pharma zrobili w imieniu mocodawców wiele, żeby ceny leków rosły. Według niepartyjnego think tanku Center for Responsive Politics koncerny w tym czasie wydały na lobbing 2 mld dol., więcej niż jakakolwiek inna branża. Regularnie wpłacały też na konta kampanii wyborczych kandydatów na urzędy różnego szczebla, trzykrotnie częściej republikańskich niż demokratycznych. Ale obie partie musiały się z przedwyborczych zobowiązań wywiązać, dlatego ułatwiały proces, którego skutkiem drożały leki. W sumie dla big pharma pracuje w Waszyngtonie ok. 1300 lobbystów.
Teraz zapanował konsensus, że sprawy zaszły za daleko. W temat angażuje się też powoli Biały Dom. Rząd Trumpa ma trochę ograniczone pole działania, bo koncernom farmaceutycznym udało się sprawnie zabetonować obecny system, dlatego szuka oryginalnych rozwiązań. Departament Sprawiedliwości chciałby wprowadzić sztywne ceny na 300 leków. Trwają także prace nad klauzulą, która zmuszałaby apteki do informowania klientów o tańszych zamiennikach leków, jeśli takie istnieją. Z kolei Departament Zdrowia uruchomił kampanię reklamową, w której tłumaczy Amerykanom, jakie są ich prawa w zakresie ubiegania się o refundację.
Ekipa Trumpa zagroziła też producentom leków, że zrobi wszystko, żeby zmienić prawo patentowe. Chodzi o to, żeby znieść kosztowne licencje wynikające z praw autorskich producentów leków, które w zasadniczy sposób wpływają na ich ceny. Big pharma tłumaczy, że pieniądze, które zarabia na patentach, są jej potrzebne do prowadzenia badań naukowych. Ale to nadużycie, bo o rozwój medycyny i farmakologii w Stanach Zjednoczonych dba przede wszystkim rząd poprzez wspierające naukowców programy federalne.
Między 2003 a 2013 r. cena insuliny wzrosła trzykrotnie