Rosja i Białoruś utworzą grupę roboczą ds. dalszej integracji oraz spornych kwestii we wzajemnych relacjach – zapowiedział we wtorek wicepremier i minister finansów Rosji Anton Siłuanow po rozmowach w Moskwie prezydentów obu krajów - Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenki.

„Osiągnięto porozumienie w sprawie utworzenia grupy roboczej, która będzie się składać z członków rządów. Ta grupa robocza będzie przygotowywać propozycje dotyczące dalszej integracji i rozwiązania tych ważnych kwestii, które dzisiaj niepokoją rządy naszych krajów” – powiedział Siłuanow cytowany przez agencję TASS.

Siłuanow potwierdził, że omawiano kwestie dotyczące "manewru podatkowego" w Rosji, który w ciągu najbliższych pięciu lat ma podwyższyć cenę rosyjskiej ropy dla Mińska do poziomu rynkowego. Manewr podatkowy to stopniowe (do 2024 r.) obniżanie ceł eksportowych na rosyjską ropę (i podwyżki podatku od jej wydobycia), co – w związku z obecnym systemem rozliczeń między obu krajami – doprowadzi do znacznego wzrostu ceny surowca kupowanego przez Mińsk i utraty przez Białoruś preferencji celnych oraz części dochodów do budżetu, według szacunków rządu - docelowo nawet 4 proc. PKB. Białoruś domaga się od Rosji wypracowania systemu rekompensowania tych strat.

Rozmowa dotyczyła też kształtowania ceny gazu dla Białorusi. Właśnie tymi sprawami ma się zająć nowa grupa robocza.

Według mediów z wypowiedzi tej można wnioskować, że prezydenci nie porozumieli się w kluczowych kwestiach, dotyczących rozliczeń za surowce, w tym ewentualnej rekompensaty strat Białorusi, które będą spowodowane przez rosyjski manewr podatkowy.

„Nawet jeśli nie osiągniemy jakichś ostatecznych porozumień, to umówiliśmy się, że nawzajem wysłuchamy obu stron. A jeśli się porozumiemy – będzie zupełnie dobrze” – mówił Putin, rozpoczynając spotkanie.

„Rzeczywiście możemy osiągnąć porozumienie (...). Chciałbym, żebyśmy rozwiązali te sprawy i nie ciągnęli starych problemów w Nowy Rok” – mówił z kolei Łukaszenka.

Po zakończeniu rozmów nie było konferencji prasowej prezydentów.Wtorkowe spotkanie liderów, z którym wiązano nadzieję – po raz kolejny – na rozwiązanie kluczowych spornych kwestii w relacjach, poprzedziło zaostrzenie na linii Mińsk - Moskwa.

M.in. Łukaszenka na początku grudnia zarzucił publicznie stronie rosyjskiej, że sprzedaje Białorusi gaz po zbyt wysokiej cenie, a w poniedziałek oświadczył, że „Rosja odrzuciła wszystkie propozycje Mińska” w sprawie rozliczeń za ropę. Ocenił również, że będzie rozmawiać z Moskwą jak z „partnerem”, skoro „pewni nowi ludzie w Rosji nie chcą braterstwa”.

Z kolei rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew 13 grudnia podczas pobytu w Brześciu dał do zrozumienia, że bardziej „zaawansowany” wariant relacji dwustronnych, w którym możliwe jest większe wsparcie Rosji, wymaga realizacji umowy związkowej z 1999 r., czyli głębszej integracji. Miałoby to m.in. oznaczać wspólną walutę, sądy, nadzór finansowy i inne instytucje.

Takim obrotem spraw nie jest dzisiaj zainteresowany Mińsk, pomimo deklaracji o gotowości do pogłębiania integracji.

Siłuanow mówił 14 grudnia, że rekompensaty Białorusi „nikt nie obiecywał”. Przed wtorkowymi rozmowami ocenił z kolei, że „Białoruś utraciła zaufanie Moskwy”.

Justyna Prus (PAP)