Policja z Portugalii uruchomiła śledztwo przeciwko osobom próbującym zorganizować w tym kraju protest "żółtych kamizelek" 21 grudnia. Tego samego dnia blokady i manifestacje planowane są także na terenie hiszpańskiej Katalonii.

Jak poinformowała w środę portugalska policja, śledczy od kilku dni prowadzą dochodzenie w sprawie założonej na jednym z kont na Facebooku strony zwołującej portugalskich internautów do protestu tzw. żółtych kamizelek. Autorzy akcji planują m.in. przeprowadzenie blokady na autostradzie A8, łączącej Lizbonę z północną częścią kraju.

Według mediów w poniedziałek na Facebooku pojawił się profil informujący o proteście "żółtych kamizelek" w Portugalii. Do środowego wieczora 13 tys. osób zadeklarowało uczestnictwo w tym wydarzeniu, a 44 tys. go nie wyklucza.

Profil o nazwie "Narodowa Rewolta", na którym zamieszczono zdjęcia z francuskich protestów "żółtych kamizelek", zachęca do paraliżu całego kraju. Głównym hasłem na stronie jest slogan "Zatrzymamy Portugalię!". Wśród żądań dominują hasła zmian politycznych poprawiających standard życia w kraju, m.in. obniżenie górnej granicy podatku VAT z 23 do 17 proc., likwidacja opłat za przejazd autostradami, a także wstrzymanie podwyżek cen paliw.

"Jesteśmy jednym z państw, które dostaje mniej, a płaci więcej podatków. Są takie kraje, które dostają (z UE) dwa razy więcej niż my. Dosyć tego! Zatrzymajmy Portugalię!" - napisali na Facebooku organizatorzy akcji, która ma ruszyć 21 grudnia o godzinie 7 rano.

O tej samej porze, według hiszpańskich mediów, spodziewany jest też protest "żółtych kamizelek" w Katalonii. Okazją do paraliżu tego regionu ma być zaplanowane na ten dzień posiedzenie hiszpańskiego rządu w Barcelonie.

Media wskazują, że za zwoływaniem się przez internet zwolenników ruchu "żółtych kamizelek" mogą stać w Hiszpanii aktywiści z Rad Obrony Republiki, które od kilku miesięcy przeprowadzają blokady dróg i tras kolejowych w Katalonii. Organizacja ta domaga się natychmiastowego ogłoszenia secesji tego regionu.

W ostatnich dniach portugalskie i hiszpańskie media bardzo szeroko podejmują temat rzekomego manipulowania zamieszkami we Francji przez - jak to ujęto - "ośrodki zewnętrzne". Portugalski tygodnik "Visao" wskazuje, że fałszywe informacje rozsiewane za pośrednictwem portali społecznościowych mogą przyczyniać się do eskalowania napięcia społecznego.

Pismo zwraca uwagę na portugalskich polityków, którzy w ostatnim czasie padli ofiarą fałszywych informacji na swój temat. Wśród nich jest m.in. premier Antonio Costa, a także szef Partii Socjaldemokratycznej, największego ugrupowania opozycyjnego, Rui Rio.

Protesty oddolnego ruchu "żółtych kamizelek", rozpoczęte we Francji 17 listopada, pierwotnie koncentrowały się na żądaniu odstąpienia rządu od podwyżki podatku paliwowego. Po przystaniu przez Paryż na ten postulat protesty nie ustały. Manifestanci zaczęli domagać się m.in. zmian w polityce społecznej, czy nawet wyjścia Francji z UE i NATO, a część manifestantów ustąpienia z urzędu prezydenta Emmanuela Macrona.

W poniedziałek francuski prezydent ogłosił decyzje mające uśmierzyć kryzys. Obiecał, że zwróci się do rządu o podniesienie zagwarantowanej płacy minimalnej (SMIC) o 100 euro miesięcznie od stycznia 2019 roku, cofnięcie wzrostu składki na ubezpieczenia społeczne dla emerytów otrzymujących poniżej 2000 euro miesięcznie oraz zwolnienie od nowego roku wynagrodzenia za godziny nadliczbowe ze składek i podatków. Obietnice prezydenta przełożą się na dodatkowe 8 do 10 mld euro rządowych wydatków.