Prokuratura jest w głębokim błędzie; jestem spokojny o to, że sąd odpowiednio to oceni i oczyści nas z zarzutów - powiedział w poniedziałek b. wiceprzewodniczący KNF Wojciech Kwaśniak. Zapewniał, że postępowanie KNF zmierzało do ustanowienia zarządu komisarycznego w SKOK Wołomin.

Wojciech Kwaśniak oraz sześciu innych byłych urzędników KNF, w tym były przewodniczący Komisji Andrzej Jakubiak usłyszało w zeszły czwartek zarzuty w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w SKOK Wołomin. Przestępstwo, którego mieli się dopuścić - według Prokuratury Krajowej - "polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do dnia 22 października 2013 roku. Tym samym nie przedłożyli takiego projektu wraz z wnioskiem o ustanowienie zarządcy na posiedzeniu Komisji Nadzoru Finansowego".

Podejrzanym zarzuca się, że od 22 października 2013 r. do 15 września 2014 r. działali na szkodę interesu publicznego, dopuszczając do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 mld zł oraz na szkodę interesu prywatnego w kwocie ponad 58 mln zł.

Kwaśniak ocenił w poniedziałkowej rozmowie z RMF FM, że prokuratura jest w tej sprawie "w głębokim błędzie". "Jestem spokojny o to, że sąd odpowiednio to oceni i oczyści nas z zarzutów" - dodał b. wiceprzewodniczący KNF. Wyraził też pogląd, że prokuratura ma "kłopoty z liczydłami, z rachunkowością".

"Jeżeli prokuratura w owym czasie prowadziła własne postępowania o charakterze karnym w związku ze zgłoszeniem przez Komisje Nadzoru Finansowego podejrzenia popełnienia przestępstwa z ustawy o rachunkowości, jeżeli Generalny Inspektor Informacji Finansowej również takie doniesienie składał do prokuratury i później - jak się okazało - również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pojawia się pytanie, co robiła prokuratura w Warszawie na przestrzeni 2013 roku i dlaczego nie zatrzymała przestępców zorganizowanej grupy przestępczej?" - zastanawiał się Kwaśniak.

Zarzucił przy tym prokuraturze, że nie wspierała ona KNF w postępowaniu administracyjnym. "Mało tego, dopuściła do sytuacji w której przygotowano zamach na moje życie i gdyby nie wykryto sprawców, to być może kontynuowano by próbę zamachu na inne osoby pracujące i w urzędzie Komisji, i będące w składzie komisji, to jest pytanie, na które prokuratura będzie musiała odpowiedzieć" - zaznaczył b. wiceszef KNF.

Przekonywał przy tym, że postępowanie administracyjne prowadzone przez KNF "było właśnie w celu ustanowienia zarządcy komisarycznego" w SKOK Wołomin. Zastrzegł jednak, że postępowanie KNF miało "charakter administracyjny, jako że Komisja działa na podstawie prawa i w granicach przepisów prawa i musi dopełnić procedury".

Kwaśniak odniósł się także do sobotniej wypowiedzi ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Ziobro powiedział w sobotę na antenie TVP Info - odnosząc się do uwagi prowadzącego, że Wojciech Kwaśniak "został przez bandytów zaatakowany" - że "być może był zaatakowany właśnie dlatego, że Komisja Nadzoru Finansowego przez długi czas rozzuchwalała przestępców, pozwalając im w sposób bezkarny wyprowadzać miliardy złotych, kosztem 85 tys. ludzi, którzy złożyli tam swoje oszczędności, często oszczędności życia".

Były wiceszef KNF uznał słowa ministra sprawiedliwości za "szokujące". "Stwierdzenie pana ministra jest szokujące, sprowadza się do stwierdzenia, że ofiara, pokrzywdzony jest sam sobie winien tego, że dopuszczono się na nim przestępstwa" - powiedział.

W czwartek rano CBA zatrzymało b. przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka i sześcioro innych byłych urzędników KNF. Wśród zatrzymanych byli też: Wojciech Kwaśniak (b. zastępca przewodniczącego KNF), Dariusz Twardowski (b. dyrektor Departamentu Bankowości Spółdzielczej i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych UKNF), Zbigniew L. (b. zastępca dyrektora), Halina M. (b. zastępca dyrektora), Adam O. (b. naczelnik) i Dorota Ch. (b. naczelnik).

Prokurator zdecydował w piątek o zastosowaniu wobec wszystkich podejrzanych środków o charakterze wolnościowym w postaci zakazu kontaktowania się z innymi podejrzanymi, poręczeń majątkowych i dozorów policyjnych. W piątek w nocy wszyscy podejrzani byli na wolności.