Prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton chce zmusić szefa Pentagonu Jamesa Mattisa do odejścia, dlatego rozpuszcza plotki na jego temat - twierdzi cytowany anonimowo w amerykańskich mediach przedstawiciel administracji Donalda Trumpa.

Jak utrzymuje źródło dwumiesięcznika „Foreign Policy”, Boltona w tej „kampanii plotek” wspiera Mira Ricardel, jego zastępczyni w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, a w przeszłości wysokiej rangi doradczyni w powołanym przez prezydenta-elekta zespole przejmującym władzę. Komentatorzy amerykańskich mediów przypominają, że toczyła ona szereg sporów z Mattisem, emerytowanym generałem piechoty morskiej, o obsadę stanowisk w Pentagonie.

Jak sugerują niektórzy pracownicy Pentagonu, prawdziwym powodem niechęci Ricardel do Mattisa jest to, że ona sama miała nadzieję na objęcie wysokiego stanowiska w ministerstwie obrony.

Według informatora "Foreign Policy", zarówno Bolton i Ricardel są „na noże” z Mattisem i, aby go pozbawić stanowiska, twierdzą, że „ideologicznie nie pasuje on do gabinetu prezydenta Trumpa i dlatego jest +na wylocie+ z Pentagonu”.

Amerykańscy komentatorzy zwracają uwagę, że Mattis nie podziela stanowiska Boltona, byłego ambasadora Stanów Zjednoczonych przy ONZ (przez niecały rok, od sierpnia 2005 r. do grudnia 2006 r.) w tak kluczowych sprawach, jak polityka wobec Iranu, polityka w Syrii, negocjacje z Koreą Północną w sprawie denuklearyzacji tego kraju i zapowiedziane przez Trumpa wypowiedzenie układu INF o eliminacji wystrzeliwanych z wyrzutni lądowych nuklearnych rakiet pośredniego i średniego zasięgu. Tej ostatniej kwestii Trump miał nawet nie konsultować z Mattisem.

Jak podkreślają amerykańscy eksperci, Bolton - mający opinię „jastrzębia” w polityce wobec Rosji - opowiada się za zerwaniem układu INF, podczas gdy Mattis podczas spotkania z ministrami obrony NATO w Brukseli dał do zrozumienia, że lepszym rozwiązaniem jest wywieranie presji na Rosję, by respektowała porozumienie, niż jego zrywanie.

Cytowany w portalu „Foreign Policy” przedstawiciel administracji, który określił siebie jako lojalnego podwładnego prezydenta, mówi, że Mattis cieszy się olbrzymim szacunkiem pozostałych członków gabinetu Trumpa oraz w Kongresie, dlatego jego zdaniem, jedynie Bolton i Ricardel „mogą skorzystać na odejściu obecnego szefa resortu obrony”.

Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Garrett Marquis zaprzeczył doniesieniom o „kampanii plotek”. Jak oświadczył, "ambasador (Bolton – PAP) ściśle współpracuje z ministrem (obrony), aby zrealizować program prezydenta, a jakiekolwiek sugestie, że jest inaczej, są po prostu błędne”.

Mimo tych zaprzeczeń, pogłoski o możliwości odejścia Mattisa z Pentagonu krążyły w Waszyngtonie już od dłuższego czasu. Podsycił je sam Trump, który w udzielonym 14 października stacji CBS wywiadzie powiedział, że „jego zdaniem Mattis jest pewnego rodzaju demokratą”. „Gen. Mattis jest porządnym facetem. Mamy bardzo dobre stosunki osobiste. On może odejść. Chodzi mi o to, że każdy kiedyś odchodzi. Każdy. Ludzie odchodzą – tak jest w Waszyngtonie” – mówił Trump. Mattis pozostał niewzruszony tą wypowiedzią prezydenta, a rzeczniczka Pentagonu Dana White zapewniła, że on "jak wiązka laserowa jest skupiony na swojej pracy”.

O animozjach między wybuchowym Boltonem a pragmatycznym, znanym z ironicznego poczucia humoru Mattisem głośno było w amerykańskich mediach już po nominowaniu tego pierwszego na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Mattis znał te opinie mediów, a kiedy po raz pierwszy w życiu spotkał Boltona w Pentagonie, nie zdając sobie sprawy, że jest w zasięgu mikrofonów powitał Boltona słowami: „Słyszałem, że jest pan diabłem wcielonym - zawsze chciałem pana spotkać”. Bolton w odpowiedzi tylko się roześmiał.