Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał we wtorek państwa świata do sprzeciwu wobec używania sankcji gospodarczych jako broni. Przemawiając na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, postulował również reformę tej organizacji.

"Nikt z nas nie może pozostać cicho wobec arbitralnego wycofywania się z komercyjnych umów oraz używania sankcji gospodarczych jako broni" - oznajmił Erdogan.

Prezydent Turcji nawiązywał w ten sposób do nałożenia przez USA ceł na turecką stal i aluminium. Waszyngton wprowadził je w związku ze sprawą przetrzymywanego w Turcji amerykańskiego pastora Andrew Brunsona, którego władze w Ankarze oskarżają o terroryzm.

Amerykańskie sankcje i pogarszające się relacje między Ankarą i Waszyngtonem doprowadziły do zapaści liry tureckiej. Turcja odpowiedziała podwajając cła na niektóre towary importowane z USA, w tym samochody osobowe, alkohol i tytoń, a także na kosmetyki, ryż i węgiel.

Przemawiając w budynku ONZ w Nowym Jorku, Erdogan wezwał też do reformy ONZ, wskazując, że organizacji tej grozi "reputacja przegranego" i realizowanie interesów jedynie pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (Chiny, Francja, Rosja, USA, Wielka Brytania). "Wierzymy, że gdy mówimy, że świat jest większy niż pięć (mocarstw), to jesteśmy głosem wspólnego sumienia ludzkości" - oświadczył.

Prezydent Turcji zażądał ekstradycji z USA tureckiego kaznodziei Fetullaha Gulena, którego oskarża o zorganizowanie w jego państwie nieudanego puczu wojskowego w 2016 roku.

Ruch Gulena o nazwie FETO jest uważany przez Ankarę za organizację terrorystyczną. Gulen, były sojusznik Erdogana, który od roku 1999 żyje na dobrowolnej emigracji w Pensylwanii, zaprzecza, że był zaangażowany w pucz, w którym zginęło co najmniej 240 osób.

Jak donosi TASS, Erdogan opuścił salę podczas poprzedzającego jego wypowiedź wystąpienia prezydenta USA Donalda Trumpa.(PAP)