Sąd w Izmirze podtrzymał decyzję sądu niższej instancji, odrzucając w piątek wniosek o zwolnienie amerykańskiego pastora Andrew Brunsona z aresztu domowego - podała agencja Anatolia. Sprawa znalazła się w centrum kryzysu dyplomatycznego między Turcją a USA.

Brunson przebywa obecnie w prowincji Izmir w zachodniej Turcji. Ankara oskarża pastora o szpiegostwo, wspieranie kurdyjskich separatystów i udział w udaremnionym zamachu stanu z lipca 2016 roku oraz kontakty z siatką mieszkającego w USA tureckiego kaznodziei Fethullaha Gulena, który według tureckich władz stał za nieudanym puczem wojskowym.

Sąd odrzucił również ponownie wniosek o zniesienie nałożonego na duchownego zakazu podróży.

Brunson został aresztowany w Turcji w październiku 2016 roku podczas masowych represji i czystek związanych z próbą puczu. Po 20 miesiącach przetrzymywania w więzieniu Brunsona objęto aresztem domowym. Prokuratura domaga się dla pastora 20 lat więzienia, ale grozi mu nawet wyrok do 35 lat pozbawienia wolności.

W czwartek minister finansów USA Steven Mnuchin zagroził, że Waszyngton nałoży kolejne sankcje na Turcję, jeśli tamtejsze władze nie uwolnią Brunsona.

Prezydent USA Donald Trump nałożył już w związku ze sprawą pastora dwojakie restrykcje na Ankarę: podwoił cła na turecką stal i aluminium oraz ukarał sankcjami dwóch ministrów - sprawiedliwości Abdulhamita Gula i spraw wewnętrznych - Suleymana Soylu.

Amerykańskie sankcje i pogarszające się relacje między Ankarą i Waszyngtonem doprowadziły do zapaści tureckiej waluty. Turcja odpowiedziała na nie, podwajając cła na niektóre towary importowane z USA, w tym samochody osobowe, alkohol i tytoń, a także na kosmetyki, ryż i węgiel.