Opozycyjna Partii Pracy została oskarżona o antysemityzm i "bezprecedensową pogardę" wobec brytyjskiej społeczności żydowskiej, gdy odmówiła przyjęcia w całości definicji antysemityzmu według Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA).

Od miesięcy lider ugrupowania Jeremy Corbyn i jego najbliżsi współpracownicy zmagają się z zarzutami o antysemityzm, m.in. ze względu na jawne sympatie propalestyńskie i krytykę działań Izraela, a także niewystarczająco ostre procedury dyscyplinarne wobec członków, którzy wyrażają antysemickie poglądy.

Najnowsza odsłona konfliktu dotyczy zawężenia przez krajowy komitet wykonawczy (NEC) Partii Pracy definicji antysemityzmu ustalonej przez IHRA. Doszło do tego w wyniku wewnętrznej dyskusji, w trakcie której uznano, że definicja ta jest zbyt szeroka i ograniczyłaby możliwość krytyki Izraela.

Krótko przed posiedzeniem NEC ponad 60 brytyjskich rabinów - od ultrakonserwatywnych po liberalnych, w tym kobiety - podpisało wspólny list, w którym oskarżono przywództwo Partii Pracy o to, że "zdecydowało się zignorować społeczność żydowską", nie konsultując wcześniej tej decyzji.

"Antysemityzm w kręgach Partii Pracy stał się na tyle dotkliwy i rozprzestrzeniony, że musimy przemówić jednym głosem" - napisano, podkreślając, że zmiana definicji wbrew opinii żydowskiej społeczności jest "działaniem w najbardziej obraźliwy, arogancki sposób".

Pomimo tej interwencji NEC zdecydował się na przyjęcie lekko zmodyfikowanego zapisu IHRA, odrzucając m.in. wybrane przykłady antysemityzmu jako uporczywe "kontrowersyjne wypowiedzi na temat Izraela". Oryginalna definicja w pełnym brzmieniu jest przyjęta m.in. przez rządzącą Partię Konserwatywną, ministerstwa i instytucje rządowe, prokuraturę i ponad 100 przedstawicielstw władz lokalnych.

W środę media poinformowały, że w związku ze sprawą po wtorkowym bloku głosowań w Izbie Gmin Corbyn został zaatakowany przez posłankę jego ugrupowania Margaret Hodge, która nazwała go "antysemitą i rasistą". "Udowodniłeś, że nie chcesz w partii takich ludzi jak ja" - dodała.

Decyzję NEC publicznie skrytykowało także wielu innych labourzystowskich deputowanych, m.in. przewodniczący ponadpartyjnej grupy ds. brytyjskich Żydów Wes Streeting, który ostrzegł, że decyzja ta "uderzy w wiarygodność (jego ugrupowania) jako antyrasistowskiej partii politycznej".

Kwestię tolerancji antysemityzmu w Partii Pracy podniósł także deputowany John Woodcock, który w środę zrezygnował z członkostwa w ugrupowaniu. Deputowany jest od kilku miesięcy objęty postępowaniem dyscyplinarnym dotyczącym niepotwierdzonych zarzutów o molestowanie seksualne wobec współpracownicy.

Tłumacząc decyzję o złożeniu legitymacji partyjnej, polityk wskazał m.in. na próbę politycznego ingerowania w śledztwo ze strony Corbyna, którego jest stanowczym krytykiem, a także tłumaczył, że ugrupowanie zostało "przejęte przez twardą lewicę" i "toleruje" antysemityzm.

Do sprawy odniosła się nawet podczas środowej sesji pytań i odpowiedzi premier Theresa May, która w odpowiedzi na pytanie jednej z posłanek oceniła, że Corbyn próbuje "zredefiniować antysemityzm". "Antysemityzm to rasizm - Partia Pracy powinna to zaakceptować, (Corbyn) powinien to zaakceptować i wszyscy powinniśmy zobowiązać się do przestrzegania tej definicji" - powiedziała szefowa rządu.

Zwolennicy Corbyna wielokrotnie bronili jego zaangażowania w sprawy palestyńskie, tłumacząc, że jego krytyka dotyczy jedynie państwa Izrael, a nie Żydów, a w efekcie nie jest antysemicka. Przed spotkaniem NEC koalicja 36 międzynarodowych żydowskich grup antysyjonistycznych poparła jego stanowisko, pisząc, że "zniekształcona definicja antysemityzmu (przyjęta przez IHRA) służy stłumieniu krytyki Izraela".

Według sondażu Antisemitism Barometr w kwietniu br. aż 83 proc. wyborców uważało, że Partia Pracy jest "nadmiernie tolerancyjna" wobec antysemickich postaw swoich deputowanych i aktywistów.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)