Choć tematem dyskusji w PE jest przyszłość Europy, to i tak wszyscy angażują się "w swoje ulubione hobby, czyli wytykanie błędów Polsce i krytykowanie jej" - powiedział w środę podczas debaty z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego europoseł Ryszard Legutko.

Legutko (PiS) przemawiał w imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Jak podkreślił, w Parlamencie Europejskim trudno przebić się z argumentami. "Jest gruby mur kłamstw, półprawd, mistyfikacji. Tak jak ta śmieszna historia, że kogoś aresztowano za to, że niósł bukiet róż. Codziennie borykamy się z takimi idiotycznymi opowieściami, które nie mają żadnego uzasadnienia w faktach - zaznaczył. - To pokazuje, iż PE jest całkowicie odporny na słuchanie argumentów". "Nigdy nie słyszy się tu kontrargumentów, zawsze tylko zastraszenie, obrzucanie się błotem" - zaznaczył Legutko.

Europoseł zwrócił uwagę, że we wtorek w PE polscy europosłowie PiS nie mogli zorganizować wystawy o Józefie Piłsudskim. "W tej izbie ustanowiona jest praktyka cenzury. Nikomu to nie przeszkadza" - zaznaczył.

Jak podkreślił, w PE również kara się europosłów za ich wypowiedzi. "Na szczęście niedawno sąd nakazał wycofanie się PE z tej decyzji" - powiedział.

Szef PE Antonio Tajani odebrał tę wypowiedź jako nawiązanie do sprawy ukarania byłego europosła Janusza Korwin-Mikkego za jeden z jego komentarzy. Tajani wyjaśnił, że nałożył na Korwin-Mikkego karę nie dlatego, że jest Polakiem, ale dlatego, że nie akceptuje obrażania kobiet. "Nie akceptuję tego, że jakikolwiek europoseł może powiedzieć, iż kobieta jest istotą mniej wartą tylko dlatego, że narodziła się kobietą" - zaznaczył szef PE.