Gabinet premier Theresy May oznajmił w czwartek po nadzwyczajnym posiedzeniu ws. ewentualnego zaangażowania militarnego w Syrii, że konieczne jest podjęcie kroków mających na celu uniemożliwienie ponownego użycia broni chemicznej przez syryjski reżim.

Atak chemiczny w Syrii nie może pozostać bez odpowiedzi - postanowił brytyjski rząd.

Jak poinformowano w oświadczeniu kancelarii premier May, ministrowie uznali, że jest "wysoce prawdopodobne", że to siły wierne prezydentowi Syrii Baszarowi el-Asadowi stoją za atakiem, do którego doszło w mieście Duma.

Gabinet de facto dał May pozwolenie na zaplanowanie ze Stanami Zjednoczonymi i Francją operacji militarnej w Syrii - pisze AP.

Premier May będzie współpracować z USA i Francją, by skoordynować reakcję na ten atak - podaje Downing Street.

Oświadczenie wydane przez brytyjski rząd nie zawiera informacji na temat sposobu czy terminu przeprowadzenia ataków w Syrii.

Według komunikatu Downing Street ministrowie uzgodnili, że konieczne jest podjęcie kroków, które "złagodzą cierpienia" Syryjczyków i "zapobiegną dalszemu wykorzystywaniu broni chemicznej przez reżim Asada".

Brytyjskie ministerstwo obrony odmówiło skomentowania doniesień, że okręty Marynarki Królewskiej wyposażone w broń rakietową zostały wysłane na wody w pobliżu Syrii.

Opozycja zaapelowała do May, by umożliwiła parlamentowi głosowanie przed podjęciem operacji militarnej. Brytyjskie prawo nie zobowiązuje premiera do podjęcia takiego kroku, ale stało się zwyczajem od wojny w Zatoce Perskiej w 2003 roku, że deputowanym daje się możliwość głosowania przed interwencją wojskową.

Nie ma gwarancji, że parlament zaaprobuje decyzję gabinetu w sprawie ewentualnych ataków na syryjski reżim - pisze AP.