Do Sądu Rejonowego w Białymstoku trafiło w poniedziałek zażalenie obrońcy na zastosowane przez prokuraturę wobec b. wiceministra finansów Jacka Kapicy poręczenie majątkowe w wysokości 500 tys. zł. Śledczy stawiają mu zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w sprawie tzw. afery hazardowej.

Chodzi o 500 tys. zł poręczenia majątkowego, zastosowane wobec Jacka Kapicy obok nakazu powstrzymania się od działalności związanej z udzielaniem porad i konsultacji w zakresie urządzania i prowadzenia gier hazardowych oraz zakładów wzajemnych, a także obok zabezpieczenia na mieniu w kwocie 500 tys. zł, poprzez ustanowienie hipotek na dwóch nieruchomościach.

W poniedziałek zażalenie trafiło z prokuratury do Sądu Rejonowego w Białymstoku - poinformowała PAP sędzia Beata Wołosik, koordynator biura prasowego tego sądu. Na razie nie wiadomo, kiedy sąd rozpozna zażalenie; według przepisów ma to zrobić "niezwłocznie".

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuca b. wiceministrowi finansów i b. szefowi Służby Celnej niedopełnienia obowiązków służbowych w latach 2008-2015 "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej dla innych osób, w łącznej kwocie ponad 21 mld zł".

Podejrzany nie przyznał się, złożył krótkie wyjaśnienia. Po jego zatrzymaniu półtora tygodnia temu przez CBA, śledczy nie wnioskowali o areszt, zastosowali tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze.

Zarzuty związane są z rejestrowaniem automatów do gry o niskich wygranych, tzw. jednorękich bandytów. Według śledczych, w rzeczywistości pozwalały one na grę o wysokie stawki, mimo że - zgodnie z prawem - dopuszczalne były jednorazowe wygrane jedynie o wartości kilkudziesięciu złotych. Straty Skarbu Państwa z tytułu różnicy w opodatkowaniu automatów dających niskie i wysokie wygrane, które to podatki nie zostały zapłacone przez użytkowników takich urządzeń, szacują na ponad 21 mld zł.

Śledztwo w sprawie tzw. afery hazardowej trwa od kilku lat. Badano w nim m.in., czy w latach 2006-2009 urzędnicy Ministerstwa Finansów doprowadzili do rejestracji, wbrew obowiązującym wówczas przepisom, tysięcy automatów do gier hazardowych. Ostatecznie zostało umorzone, ale po analizie zasadności tej decyzji, Prokuratura Krajowa zdecydowała o konieczności wznowienia postępowania. Prowadzi je obecnie Prokuratura Okręgowa w Białymstoku; Jacek Kapica jest pierwszą osobą z zarzutami.

W zamieszczonym przed tygodniem w mediach społecznościowych oświadczeniu b. wiceminister napisał, iż nie ma żadnych zastrzeżeń, aby media - opisując sprawę - przywoływały jego pełne dane personalne, po postawieniu zarzutów formalnie ograniczone do imienia i pierwszej litery nazwiska. "Z tego bowiem, co dotąd zrobiłem dla Polski, jestem wyłącznie dumny. Jestem Jacek Kapica, nie Jacek K." - napisał.

Celem sprawy nie jestem ja, tylko Donald Tusk, ja jestem środkiem do osiągnięcia celu - mówił Kapica w piątek w TVN24. "Nikt nigdy nie dostał takiego wyssanego z palca zarzutu na taką sumę(...) Na każdym robi to wrażenie, zwłaszcza brak podstaw ekonomicznych takiej kwoty" - powiedział. Zapewniał też, że jest niewinny i że zamierza to udowodnić prokuraturze lub w procesie przed sądem.

Były wiceminister finansów i były szef Służby Celnej Jacek Kapica przyznał też, że w czasach gdy pracował w resorcie finansów powstały projekty rozwiązań ograniczających wyłudzenia VAT, ale znajdowały się "w szufladach". Przekonywał zarazem, że dzięki jego działaniom udało się uszczelnić np. system poboru akcyzy.