Wrocławski sąd odroczył w środę proces lekarza Aleksandra B., oskarżonego o nieumyślne wycięcie pacjentowi zdrowej nerki, zamiast objętej zmianami nowotworowymi. Medykowi grozi do 5 lat wiezienia.

Sąd odroczyły rozpoczęcie procesu do końca maja, ponieważ obrona złożyła wniosek o zwrot aktu oskarżenia do prokuratury "w celu usunięcia wad postępowanie przygotowawczego". Środowy termin rozpoczęcia procesu kolidował też z wcześniejszymi terminami spraw obrońcy oskarżonego lekarza.

Do błędu lekarskiego doszło 12 maja 2015 r. Pacjent z guzem nowotworowym na lewej nerce był operowany przy lekarza Aleksandra B. w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. B. był lekarzem prowadzącym i operatorem zabiegu nefrektomii.

Prokuratura oskarżyła medyka o narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zdaniem śledczych, Aleksander B. niedokładając należytej staranności, nieumyślnie wyciął pacjentowi zdrową, prawą nerkę, zamiast lewej, która była objęta zmianami nowotworowymi.

Jak mówiła wcześniej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, w toku śledztwa ustalono, że lekarz przed zabiegiem nie zapoznał się z wynikami badań tomograficznych i usg, nie przeprowadził też kontrolnych badań usg oraz nie zapoznał się ze wszystkim wynikami pacjenta. To, zdanie prokuratury, doprowadziło do nieodwracalnego błędu w sztuce lekarskiej.

Pacjent, któremu usunięto zdrową nerkę, kilka tygodniu później przeszedł kolejną operacja, podczas której usunięto guz nowotworowy. Zdaniem lekarza, druga z operacji zakończyła się sukcesem.