Dobrze określone priorytety, podjęcie po latach zaniedbań tematyki sygnalistów czy odpowiedzialności osób prawnych – to mocne strony rządowego programu antykorupcyjnego. Jego najsłabszą stroną jest założenie, że można go zrealizować bezkosztowo. Uchwałę w sprawie Rządowego Programu Przeciwdziałania Korupcji na lata 2018–2020 Rada Ministrów przyjęła w grudniu 2017 r.



Pospolite ruszenie
Pierwsza polska strategia antykorupcyjna powstała jeszcze w 200 2 r . Komisja Europejska zażądała opracowania takiego dokumentu w trakcie negocjacji akcesyjnych. Jej kontynuacją była druga strategia przyjęta na lata 2005–2009.
Główną słabością strategii był... brak podejścia strategicznego. Zamiast określenia priorytetów w skali państwa przygotowano zbiór działań o charakterze resortowym. Zaletą programów była aktywizacja inicjatyw oddolnych w administracji. Opracowano wiele interesujących materiałów, a w urzędach powołano doradców ds. etyki.
W 200 7 r . wydawało się, że polityka antykorupcyjna uzyska wreszcie centrum koordynacyjne. Julia Pitera objęła stanowisko pełnomocnika rządu do spraw opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych. Niestety, przez cztery lata pani minister starannie unikała opracowania programu, do którego została powołana.
Kolejny program opracowano dopiero na lata 2014–2019. Był już zdecydowanie lepszy niż poprzednie. Większość zadań odnosiła się do priorytetów o charakterze ogólnopaństwowym. Powołano zespół międzyresortowy na szczeblu centralnym oraz koordynatorów w resortach. Na realizację wyasygnowano 1 m ln zł z rezerwy celowej budżetu państwa.
Dalej jednak szczegółowy zakres aktywności poszczególnych resortów określały... same resorty. Wdrażanie programu miało wiele cech pospolitego ruszenia, a tylko częściowo zarządzanej centralnie akcji.
Program bardziej strategiczny
W nowym programie postarano się usunąć wiele słabości starego. Liczbę zadań zredukowano z 19 do 8, a towarzyszących im działań z 71 do 33, aby skoncentrować sią na priorytetach.
Precyzyjniej określono cel główny, czyli „realne ograniczenie przestępczości korupcyjnej w kraju oraz podniesienie świadomości społecznej w zakresie przeciwdziałania zachowaniom korupcyjnym”. Głównym miernikiem realizacji pozostanie wynik punktowy Polski w Indeksie Percepcji Korupcji Transparency International. Ostrożnie przyjęto, że ma on się poprawić w stupunktowej skali z 62 do 65 pkt.
Na uwagę zasługuje podjęcie dwóch tematów, które nie przebiły się do poprzednich strategii antykorupcyjnych. Pierwszy to ochrona sygnalistów. Być może otrzymamy w tej kwestii dwa projekty. Jeden, zawarty w projekcie ustawy o jawności życia publicznego, wprowadzi ochronę sygnalistów współpracujących z organami ścigania. A drugi, przygotowany przez ministra sprawiedliwości, obejmie ochroną zgłaszających nieprawidłowości w macierzystym zakładzie pracy.
Drugi temat to odpowiedzialność podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary. Ustawę mamy, tyle że nie działa, bo postępowanie karne wobec spółki można rozpocząć dopiero po prawomocnym skazaniu osób działających w jej imieniu. Na podwójną robotę decydują się nieliczni prokuratorzy. Prosta zmiana, zobowiązująca do prowadzenia obu postępowań równolegle, reanimowałaby te przepisy.
Za koordynację programu antykorupcyjnego formalnie będzie odpowiadał, jak dotychczas, zespół międzyresortowy. Jego sekretariat przesunięto z MSWiA do CBA.
Echa taniego państwa
Norma ISO 37001 wskazuje, że warunkiem skutecznej realizacji programu antykorupcyjnego jest przydzielenie odpowiednich zasobów: budżetowych, osobowych i technicznych. To najsłabsza część programu. OSR określa jego wydatki na poziomie 3 m ln zł, ale jedynie na stworzenie centralnego systemu informatycznego oświadczeń majątkowych. Pozostałe zadania mają być realizowane „bez konieczności pozyskania dodatkowych środków z budżetu państwa”, ewentualnie ze środków unijnych.
Program nie przewiduje też przydzielenia dodatkowych zasobów ludzkich. CBA zapewni tylko obsługę „administracyjno-kancelaryjną”. Grozi to powtórką z pasywnej koordynacji działań polegającej na zatwierdzaniu planów i sprawozdań.
Policzmy korzyści
A przecież można inaczej. Powołując Krajową Administrację Skarbową, zaakceptowano koszty w wysokości 4, 2 m ln zł. Jeśli założymy ostrożnie, że straty z tytułu karuzel VAT-owskich ograniczono w kwocie 5 mld zł rocznie, to wskaźnik zwrotu z tej inwestycji przekroczył tysiąc!
Jakie korzyści może przynieść sprawne wdrożenie kompleksowego programu antykorupcyjnego?
Rynek zamówień publicznych jest wart 17 4 m ld zł rocznie. Stosując metodologię OLAF, bezpośrednie koszty korupcji stanowią w Polsce 5– 7, 7 m ld zł rocznie. Ograniczenie ich tylko o jedną czwartą dałoby oszczędność 1, 6 m ld zł rocznie.
Dodając koszty korupcji w innych sferach, możemy mówić o korzyściach przekraczających 2 mld zł rocznie. Czy aby je uzyskać, nie warto zainwestować kliku milionów złotych?
Choćby w powołanie w CBA komórki zarządzającej realizacją programu. Odejście od modelu pasywnego planowania i sprawozdawczości na rzecz aktywnego udzielania merytorycznego i organizacyjnego wsparcia realizatorom działań oraz koordynatorom resortowym. Jeżeli kiedyś osiem etatów na zapobieganie korupcji dostała minister Pitera, to tym bardziej dzisiaj warto je przydzielić na realizację sensownego programu ministrowi Bejdzie.
Druga rzecz to finansowanie realizacji zadań. Część z nich bez środków nie ruszy (np. edukacja), wiele innych będzie się niemiłosiernie ciągnęło. Efektywnym i już sprawdzonym sposobem byłoby finansowanie działań programu z rezerwy celowej budżetu państwa. Środki na konkretne przedsięwzięcia przydzielałby wtedy zespół międzyresortowy.