Ogłoszona we wtorek przez prezydenta decyzja w sprawie nowelizacji ustawy o IPN miała pozostawić jak największe pole manewru, zarówno ośrodkowi prezydenckiemu, jak i rządowi; w kraju i w polityce międzynarodowej - wskazał politolog, prof. Rafał Chwedoruk.

Prezydent Andrzej Duda poinformował we wtorek, że podjął decyzję o podpisaniu nowelizacji ustawy o IPN; jednocześnie zdecydował, że skieruje ustawę w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego.

„Prezydent funkcjonuje w przestrzeni między Scyllą a Charybdą – opiniami większości własnych wyborców (...) a z drugiej strony konstytucyjnymi uprawnieniami, związanymi z wpływem prezydenta na politykę zagraniczną” - powiedział PAP prof. Chwedoruk.

„Była to decyzja, która miała pozostawić jak najwięcej możliwości manewru - samemu ośrodkowi prezydenckiemu, ale także ogólnie władzom państwowym, w przestrzeni międzynarodowej i wewnątrz kraju” - dodał politolog.

Zauważył, że decyzja prezydenta z jednej powinna satysfakcjonować zwolenników ustawy, bo została ona podpisana. Z drugiej strony daje możliwość dalszej pracy nad nią i wyjaśnienia sytuacji politycznej, dzięki skierowaniu jej do TK.

„Cała możliwość manewru, przed jaką stanął pan prezydent, zawierała się pomiędzy podpisaniem, a podpisaniem i skierowaniem do TK, więc nie powinniśmy być jakoś specjalnie zaskoczeni” - wskazał.

Profesor ocenił, że po ubiegłorocznym rozdźwięku pomiędzy stanowiskiem prezydenta a rządem w sprawie ustaw sądowych, „prezydentowi byłoby ciężko powtórzyć taką sytuację”.

„Mogłaby być ona dla coraz liczniejszego kręgu wyborców PiS niezrozumiała. A tak, choć zapewne zostanie przyjęta bez entuzjazmu przez główny nurt prawicy, to nie pozwala na krytykę, ponieważ prezydent nie zakwestionował wprost wprowadzenia tych przepisów” - dodał Chwedoruk.

Jak ocenił, w wymiarze czysto merytorycznym dyskutowana ustawa przypomina poważne spory, które toczą się na świecie od lat 80. i w niektórych krajach wiązały się ze zmianami w prawie dotyczącym publicznej debaty. Chodzi o rozstrzygnięcie - wskazał Chwedoruk - czy państwo powinno zabierać głos w sprawie historii, instytucjonalizować prawdę historyczną, np. potępiać kolonializm, wpływać na historyków, czy też pozostawać bierne wobec np. wobec prób zaprzeczania Holokaustowi i innym ludobójstwom.

„W tym sensie decyzja pana prezydenta bardzo silnie wprowadza Polskę w krąg tej dyskusji, jeszcze silniej niż nasza debata w polityce historycznej sprzed kilkunastu lat” - ocenił politolog.

Pytany, czy ogłoszona przez prezydenta decyzja może w jakiś sposób zmienić pogarszające się w ostatnich dniach relacje z partnerami zagranicznymi, Chwedoruk zwrócił uwagę, że polityka, także międzynarodowa, jest w olbrzymim stopniu instrumentem realizacji interesów.

„Niewątpliwie cała ta historia skomplikowała relacje ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem, ale ona sama w sobie nie jest w stanie tych relacji przekreślić. Gdyby zeszły się z tym inne kwestie, dotyczące takich interesów politycznych, o których rzadziej się mówi, ale które w istocie przesądzają o polityce państwa, to wówczas mogłoby dojść do daleko idących zmian” - ocenił prof. Chwedoruk.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN - która w ubiegły piątek trafiła do prezydenta - każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Nowelizacja wywołała kontrowersje m.in. w Izraelu, USA i na Ukrainie. Krytycznie odniosły się do niej władze Izraela. Ambasador Anna Azari podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego obozu Auschwitz zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady". Amerykański Departament Stanu zaapelował do Polski o ponowne przeanalizowanie nowelizacji ustawy o IPN z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa i "naszej zdolności do pozostania realnymi partnerami".

W ubiegły czwartek, zgodnie z ustaleniami, które zapadły podczas rozmowy szefa polskiego rządu z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, został powołany zespół ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. Na czele zespołu stanął wiceszef MSZ Bartosz Cichocki.(PAP)

autor: Krzysztof Konopka