Prezydent Afganistanu Aszraf Ghani powiedział w sobotę, że dopuszcza możliwość podjęcia negocjacji z umiarkowanymi talibami, ale wykluczył jakiekolwiek rozmowy z bojownikami odpowiedzialnymi za zamachy terrorystyczne.

Ghani, który przemawiał w Kabulu do muzułmańskich duchownych, podkreślił, że nie jest możliwe podjęcie dialogu z talibami, którzy są sprawcami takich zamachów jak atak na stołeczny hotel Intercontinental z 20 stycznia czy eksplozje na zatłoczonej kabulskiej ulicy w pobliżu budynków rządowych, do których doszło tydzień później. W zamachach tych zginęło ponad 130 osób.

"Dla tych, którzy są odpowiedzialni za tę tragedię (...) droga do pokoju jest zamknięta" - oznajmił prezydent.

"Ci, którzy chcą pokoju zobaczą, że naród ich zaakceptuje. Ale (...) nasza determinacja w sprawie zaprowadzenia pokoju nie oznacza, że będziemy siedzieć spokojnie i nie odpowiemy na ataki" - dodał Ghani.

Ostrzegł też, że sprawcy zamachów zostaną "wypędzeni z każdej kryjówki".

Reuters przypomina, że mimo potarzania takich zapewnień od lat rząd Afganistanu nie radzi sobie z rebelią talibów, która ostatnio nabiera na sile. Zdaniem agencji prezydent USA Donald Trump nie widzi już możliwości zakończenia konfliktu w Afganistanie poprzez negocjacje. Amerykański Departament Stanu poinformował jednak po zamachu w Kabulu z 27 stycznia, że strategia USA wobec Afganistanu nie uległa zmianie i polega na wywieraniu presji militarnej na talibów, aby zmusić ich do podjęcia negocjacji.

W ubiegłym tygodniu BBC opublikowało raport, z którego wynika, że talibscy bojownicy, na walkę z którymi USA wydały już miliardy dolarów, otwarcie działają na 70 proc. terytorium Afganistanu. Wyniki badań, na których oparto raport BBC pokazują, że około 15 milionów osób w 34-milionowym Afganistanie żyje na terenach albo kontrolowanych przez talibów, albo tam, gdzie talibowie są obecni i regularnie przeprowadzają ataki terrorystyczne.