Tomasz Mackiewicz, będący pod szczytem Nanga Parbat, mógł doznać choroby wysokościowej, która powyżej 7000 metrów postępuje galopująco – ocenił ratownik TOPR, uczestnik wypraw na "Nagą Górę" Maciej Pawlikowski.

„Przewiduję, że Mackiewicz uległ powikłaniom związanym z przebywaniem na dużych wysokościach” – powiedział PAP.

Jego zdaniem akcja ratunkowa z użyciem helikoptera na wysokości powyżej 7000 m jest mało prawdopodobna, wręcz niemożliwa.

„Śmigłowiec zapewne będzie mógł dolecieć do wysokości około pięciu tysięcy metrów. Przy silnych wiatrach i trudnych warunkach, które tam teraz panują, użycie maszyny będzie bardzo trudne. Przy mojej znajomości tamtego terenu nie wyobrażam sobie akcji helikopterowej na tej wysokości. Alpiniści spieszący z pomocą w tej sytuacji będą prawdopodobnie próbowali desantować się ze śmigłowca wraz z niezbędnym sprzętem na bezpiecznym poziomie. Dalej muszą się już wspinać” – ocenił Pawlikowski.

Mackiewicz oraz francuska Elisabeth Revol po nieudanym ataku szczytowym na Nanga Parbat (8126 m) utknęli na wysokości ok. 7400 m. Akcja ratunkowa ma się rozpocząć, gdy pozwolą na to m.in. warunki pogodowe, prawdopodobnie w sobotę rano czasu lokalnego.

Mackiewicz po raz siódmy podjął próbę zdobycia zimą tej góry, a jego partnerka po raz czwarty.

Pierwszego o tej porze roku wejścia na szczyt dokonali 26 lutego 2016 roku Włoch Simone Moro, Pakistańczyk Muhammad Ali oraz Hiszpan Alex Txikon.(PAP)