Ciepłe przyjęcie premier Szydło przez prezydenta Macrona nie oznacza złagodzenia protekcjonizmu w stosunku do polskich firm.
Podczas rozmów w Paryżu udało się przełamać lody i powrócić do dialogu pozbawionego niedyplomatycznych sformułowań. Macron przyjął symboliczne zaproszenie do Polski w 2018 r. w związku z 100. rocznicą odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Trudnymi punktami w rozmowach polsko-francuskich pozostają jednak delegowanie pracowników oraz kwestia praworządności nad Wisłą.
Polska strona podkreślała silną pozycję francuskich przedsiębiorstw na polskim rynku oraz związki gospodarcze Grupy Wyszehradzkiej zarówno z Niemcami, jak i Francją. Beata Szydło zadeklarowała gotowość polskiego rządu do prac nad pakietem mobilności. Jest to zbiór zasad dotyczących m.in. delegowania pracowników transportu międzynarodowego w ramach UE opracowywany przez Dyrekcję Generalną Komisji Europejskiej ds. Transportu. Prace nad tym pakietem trwają również w Parlamencie Europejskim i Radzie UE. Podczas spotkania w Paryżu nie udało się wypracować kompromisu w sprawie delegowania pracowników tej branży. Wprawdzie transport nie został włączony do samej unijnej dyrektywy o pracownikach delegowanych, czego chciała wcześniej Francja, ale nadal nierozwiązane pozostają kwestie czasu pracy kierowców w państwach unijnych oraz ich opodatkowania, oskładkowania i szczegółów dotyczących noclegów, a także kontroli tzw. firm skrzynek pocztowych, czyli firm fikcyjnych, jak określa je strona francuska.
Negocjatorzy uważają, że do unijnego kompromisu potrzebne są dwustronne porozumienia m.in. Francji i krajów sprzeciwiających się traktowaniu kierowców jako pracowników delegowanych w pakiecie mobilności, czyli przede wszystkim Polski i Portugalii (na tym etapie negocjacji stanowisko Hiszpanii nie jest do końca jasne). – Nie widzimy żadnej woli rozmowy z nami ze strony francuskich stowarzyszeń transportowych i związków zawodowych – podkreśla w rozmowie z DGP Andrzej Bogdanowicz z Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, dodając, że polska branża, posiadając 25-proc. udział w rynku unijnych przewozów, jest solą w oku przede wszystkich francuskich, belgijskich i holenderskich transportowców. Polska strona chce traktowania kierowców jako pracowników mobilnych, którzy mogą świadczyć swoje usługi w oparciu o fundamentalną unijną zasadę swobodnego przepływu usług we Wspólnocie. Branża sugeruje wydłużenie czasu delegowania kierowców do 20 dni w miesiącu bez konieczności włączania ich w systemy podatkowe i socjalne państw, gdzie przebywają. Stanowisko Francji to trzy dni oraz włączenie polskich firm we wszystkie porozumienia branżowe obowiązujące we Francji. Dla strony polskiej odprowadzanie składek emerytalnych i podatków od pracowników mobilnych do kilku różnych systemów emerytalnych i podatkowych państw, w których akurat mobilni wykonują swoje obowiązki, jest złym pomysłem. Zdaniem Bogdanowicza konflikt wokół pracowników mobilnych jest administracyjną próbą wyrugowania polskich firm z unijnego rynku.
Dalsze negocjacje dotyczące delegowania kierowców mają toczyć się w przyszłym roku. Ani polska strona, ani branża transportowa nie spodziewają się rozstrzygnięcia spornych kwestii w grudniu.
Mocno dyskutowany we Francji jest również temat praworządności w Polsce. Polscy prawnicy i sędziowie szukają wsparcia u swoich francuskich kolegów z branży. 19 września w Paryżu odbyło się spotkanie na temat polskich reform sądownictwa, na którym Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iusticia” szeroko informowało francuskie środowisko adwokatów, sędziów i biznes o reformach zaproponowanych przez PiS. Francuscy przedsiębiorcy obawiają się niepewności prawa w Polsce, co mogłoby wpłynąć na funkcjonowanie firm. W spotkaniu uczestniczył m.in. numer jeden francuskiej palestry Frédéric Sicard, szef Rady Adwokackiej Paryża, czyli le bâtonnier de Paris. Jest to urząd, który cieszy się we Francji dużym prestiżem i ma realny wpływ zarówno na sam proces legislacyjny, jak i kształtowanie opinii publicznej. W rozmowie z DGP, jeszcze przed czwartkową wizytą premier Szydło, Sicard mówił: „Nie chodzi o żadną krytykę rządu polskiego. Uważamy, że każde państwo ma prawo reformować swój system prawny i sądowniczy tak, jak uważa za stosowne, po to, by poprawiać jego funkcjonowanie i po to, by iść naprzód. Uważamy jednak, że wolność sądów i niezależność adwokatów są warunkami sine qua non”. Prezydent Macron na spotkaniu z premier Szydło użył niemal tych samych słów, podkreślając, że Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości mają być strażnikami poszanowania unijnych zasad przez państwa członkowskie.