Liga Północna wyrasta na największe ugrupowanie prawicowe na Półwyspie Apenińskim. Liga Północna, która w latach 90. XX w. odnosiła względne sukcesy, postulując oderwanie się północnej, bogatszej części Włoch, przeżywa renesans popularności.
To efekt zmiany priorytetów partii – sprawa secesji została odłożona na później, teraz głównym hasłem jest walka z nielegalną imigracją, którą Włosi coraz bardziej postrzegają jako zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa.
Według sondaży na Ligę Północną chce głosować obecnie ok. 15 proc. Włochów – ustępuje ona tylko rządzącej Partii Demokratycznej i populistycznemu Ruchowi Pięciu Gwiazd, za to nieznacznie wyprzedza główne dotychczas ugrupowanie centroprawicy – reaktywowaną przez Silvio Berlusconiego Forza Italia. Przesunięcie w układzie sił jest jeszcze bardziej widoczne, jeśli się weźmie pod uwagę, że w ostatnich wyborach parlamentarnych, w lutym 2013 r., Liga dostała zaledwie 4,1 proc. głosów.
– Wzrost popularności Ligi jest związany z osobą stosunkowo nowego i młodego lidera Matteo Salviniego, który nie tylko uczynił z zatrzymania imigracji główny punkt programu, ale też zrozumiał, że jeśli partia ma odnieść sukces, musi wyjść poza północny regionalizm. Stąd np. jej południowowłoska odnoga Noi con Salvini. O ile na południu nadal jest słaba, o tyle w środkowych Włoszech wygrała wybory na burmistrza nawet w kilku miastach najbardziej lewicowego włoskiego regionu, Toskanii – mówi Edoardo Bressanelli, włoski politolog z King’s College London.
Głoszone przez Ligę Północną antyimigranckie hasła znajdują podatny grunt. Włochy nie są wymarzonym celem imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Traktują je oni jako jeden z najważniejszych szlaków przerzutowych do Europy. Jednak z racji tego, że unijny mechanizm relokacji praktycznie nie działa, wiele osób pozostaje na Półwyspie Apenińskim.
W ciągu 4,5 roku rządów centrolewicowej koalicji do Włoch przedostało się ponad 600 tys. osób. Większość z nich tam pozostaje. Do tego dochodzi coraz większa liczba przestępstw popełnianych przez imigrantów. Brutalny atak na parę polskich turystów w Rimini na początku września nie był odosobnionym przypadkiem. Zaledwie kilka dni później obywatel Bangladeszu został aresztowany pod zarzutem zgwałcenia fińskiej opiekunki do dziecka. – Jest ich zbyt wielu. Dużo z nich odeślę do domu – napisał Salvini na Twitterze po tym zdarzeniu.
Według statystyk za pierwsze siedem miesięcy tego roku, aresztowano za gwałt lub oskarżono o ten czyn 1534 Włochów i 904 cudzoziemców. To oznacza, że obcokrajowcy stanowiący ok. 8 proc. mieszkańców Włoch odpowiadają za prawie 40 proc. takich przestępstw. A w przeciwieństwie do niemieckich mediów, którym po przypadkach molestowania seksualnego w Kolonii w noc sylwestrową 2015/16 zarzucano tuszowanie sprawy, włoska prasa nie ma żadnych oporów przed nagłaśnianiem takich zdarzeń i ujawnianiem narodowości sprawców.
Nie dziwi zatem zmieniający się stosunek Włochów do imigrantów. Z opublikowanego w zeszłym tygodniu badania wynika, że za zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa i porządku publicznego postrzega ich 46 proc. pytanych. W lutym ten odsetek wynosił 40 proc., a pięć lat temu – tylko 26 proc.
– Imigracja stała się najważniejszą kwestią w debacie politycznej we Włoszech, szczególnie że kondycja gospodarki się poprawia, i prawdopodobnie zostanie nią aż do czasu wyborów. Ale nie jest tak, że tylko Liga Północna o tym mówi, bo nawet Partia Demokratyczna czuje, że ten temat jej szkodzi, więc zaostrza swoją politykę – mówi Bressanelli.
Wybory we Włoszech odbędą się najpóźniej wiosną przyszłego roku. Na razie nic nie wskazuje, by którakolwiek z partii mogła po nich samodzielnie rządzić, co otwiera spekulacje na temat potencjalnych koalicji. Liga Północna już kilka razy wchodziła do rządu jako część centroprawicowej koalicji Silvio Berlusconiego (z tego powodu osłabiła swoje separatystyczne zapędy, zamieniając je na hasła regionalizmu i decentralizacji). – Wtedy jednak Liga była mniejszym partnerem koalicyjnym, więc musiała się podporządkować raczej proeuropejskiej polityce premiera. Teraz miałaby więcej do powiedzenia. Taka koalicja, być może z udziałem innego prawicowego ugrupowania – Bracia Włosi, znajdowałaby się znacznie bardziej na prawo – mówi Edoardo Bressanelli.
Aby odnieść sukces, partia musi wyjść poza północny regionalizm.