Dzielnica Rimini, Miramare, gdzie doszło do napadu na Polaków i Peruwiańczyka to "Dziki Zachód, ziemia niczyja", gdzie kwitnie przestępczość, prostytucja, handel narkotykami, ale turyści o tym nie wiedzą - to słowa pochodzącej stamtąd deputowanej Giulii Sarti.

Parlamentarzystka z Ruchu Pięciu Gwiazd Giulia Sarti zabrała głos w trwającej we Włoszech dyskusji na temat bezpieczeństwa w związku z brutalnym napadem na dwoje młodych polskich turystów i Peruwiańczyka. 26-letnia Polka została zgwałcona, a jej partner dotkliwie pobity na plaży w nocy z piątku na sobotę przez czterech poszukiwanych wciąż imigrantów z Afryki Północnej.

Włoskie media przytoczyły wypowiedź Sarti, która w Izbie Deputowanych w Rzymie zasiada w komisji ds. walki z mafią.

"Niebywała przemoc, do jakiej doszło w Rimini, która głęboko wstrząsnęła nami wszystkimi, nie może zostać podsumowana prostymi słowami: ukarać surowo sprawców" - napisała Sarti na portalu społecznościowym. "Miramare - jak dodała - to jedna z tych dzielnic, gdzie żaden mieszkaniec Rimini nie poszedłby nigdy nocą na spacer, ale turyści o tym nie wiedzą".

"Prostytucja, handel narkotykami, napady, kradzieże i pobicia" - tak deputowana opisała ten rejon swojego miasta. Podkreśliła, że tłumy turystów nie wiedzą, że są tam porzucone budynki, w których śpią dziesiątki imigrantów i nie mają świadomości tego, że "rządzi tam bezprawie".

Ponadto, jak oceniła deputowana, w Rimini nie ma porządnej siedziby komendy policji. Ponieważ gmach jest w złym stanie, policjanci rozlokowani są w różnych budynkach. Brakuje też funduszy na siły porządkowe - wyjaśniła parlamentarzystka. (PAP)