Komisja Europejska musiała się w środę tłumaczyć z wydatków na wyjazdy zagraniczne jej szefa Jean-Claude'a Junckera i innych komisarzy, m.in. na taksówki powietrzne. Znalazła się w ogniu pytań po opublikowaniu przez belgijski magazyn "Knack" kosztów delegacji.

Komisję pytano w środę, jak uzasadni wydanie 27 tys. euro przez Junckera na wyczarterowanie samolotu do Rzymu w lutym 2016 roku. Rzeczniczka Mina Andreewa odpowiedziała, że te informacje są niepełne, bo koszty dotyczyły dziewięcioosobowej delegacji. "Jest to cena za taksówkę powietrzną, ponieważ nie był dostępny żaden lot rejsowy, który pasowałby do planów szefa KE w związku z podróżą do Rzymu. (...) Jeśli podzielimy te koszty, wyjdzie 2,9 tys. euro. na osobę" - zaznaczyła. Dodała, że program wizyty były bardzo szeroki - Juncker spotkał się m.in. z prezydentem, szefami parlamentu, premierem i innymi liderami politycznymi.

Andreewa podkreśliła, że z powietrznych taksówek można korzystać tylko w wyjątkowych przypadkach, przy braku komercyjnego lotu. Pytana, dlaczego KE nie publikuje tych informacji, odpowiedziała, że są one udostępniane, gdy ktoś o nie prosi. "W budżecie UE znajdują się wydatki na administrację i można sprawdzić online, ile wydajemy pieniędzy. Informujemy też, kiedy wyjeżdżamy na zagraniczne delegacje" - powiedziała. Nazwała KE jedną z "najbardziej transparentnych administracji na świecie".

Przypomniała, że Juncker poprosił komisarzy, aby podróżowali po UE i Europie, "bo są naszymi najlepszymi ambasadorami" i powinni spotykać się z obywatelami, tłumacząc prowadzoną politykę. Jak dodała, sam Juncker podróżuje stosunkowo niewiele - mniej więcej dwa razy w miesiącu.

Magazyn "Knack" opublikował dane dotyczące podróży unijnych komisarzy z dwóch pierwszych miesięcy 2016 roku. Wynika z nich, że najdroższa była wizyta w Baku szefowej unijnej dyplomacji Frederiki Mogherini, która kosztowała unijnych podatników 75 tys. euro.

W ciągu dwóch miesięcy komisarze wydali blisko 500 tys. euro na 261 oficjalnych podróży. Najdroższy nocleg w stolicy Etiopii Addis Abebie kosztował 629 euro.

Koszty rosły, gdy komisarze czarterowali samoloty, tzw. taksówki powietrzne. Gazeta wskazuje na drogi dwudniowy wyjazd Junckera z lutego 2016 roku do Rzymu, który kosztował 27 tys. euro.

"Politico" informuje, że są to pierwsze tego rodzaju wydatki KE podane do wiadomości publicznej. Portal twierdzi, że Komisja próbowała zablokować ich upublicznienie. O ich dostarczenie zwróciła się hiszpańska organizacja pozarządowa NGO Access Info, która spędziła trzy lata na przepychankach z KE na temat tego, które dokumenty ma prawo zobaczyć. Organizacja ciągle naciska na Komisję w sprawie uzyskania informacji na temat wydatków w innych okresach.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)