Zarzut KE dotyczący zróżnicowania wieku emerytalnego w ustawie o sądach powszechnych wydaje się być motywowany polityczną wrogością części KE do rządu PiS, a nie europejskimi zasadami - powiedział portalowi Euractiv prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.

Żurawski vel Grajewski, profesor Uniwersytetu Łódzkiego, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, był pytany w wywiadzie m.in. o to, dlaczego Komisja Europejska kwestionuje w ustawie o sądach powszechnych zróżnicowanie wieku emerytalnego.

Jak podkreślił profesor, takie zróżnicowanie funkcjonowało w Polsce w przypadku wszystkich zatrudnionych, nie tylko sędziów, do 2012 roku. Przypomniał, że w tamtym roku rząd PO-PSL podwyższył wiek emerytalny i zrównał w nim kobiety z mężczyznami, jednak KE nigdy nie zgłaszała zastrzeżeń wobec starych regulacji - ani w trakcie negocjacji akcesyjnych, ani w latach 2004-2012, gdy Polska była już członkiem UE. Obecny rząd - jak podkreśla profesor - wycofując się z reformy z 2012 roku, po prostu przywrócił sytuację prawną, która istniała przed tym rokiem i nigdy nie była przedmiotem zainteresowania lub działań UE.

Żurawski vel Grajewski zaznacza, że zróżnicowany wiek emerytalny dla mężczyzn i kobiet istnieje w nienależącej do UE Szwajcarii, ale także w Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Czechach, Danii, Włoszech, Rumunii, Słowacji i Wielkiej Brytanii. To łącznie z Polską dziesięć z 28 państw członkowskich, jednak - jak mówi profesor - Komisja w tej kwestii milczy. "Obecny zarzut wydaje się być zatem motywowany polityczną wrogością ze strony części Komisji wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości, a nie europejskimi zasadami i wartościami" - mówi w wywiadzie.

Zdaniem profesora KE działa w sposób "bezpodstawny", bo artykuł 19.1 Traktatu o Unii Europejskiej, na który się powołuje KE, dotyczy Trybunału Sprawiedliwości UE i przestrzegania prawa unijnego, a nie systemu sądownictwa w państwach członkowskich lub kompetencji Komisji w procesie kształtowania takiego systemu w jakimkolwiek państwie członkowskim, w tym w Polsce, czy interweniowania w ten proces.

Dlatego - jak uważa Żurawski vel Grajewski - Komisja naruszyła w sposób rażący art. 5.1 i 5.2 Traktatu, które stanowią m.in., że Unia działa tylko w granicach kompetencji przyznanych jej przez państwa członkowskie w Traktatach, a kompetencje nieprzyznane jej w Traktatach pozostają w gestii władz krajowych.

Profesor podkreśla, że z wyjątkiem bezpodstawnego odniesienia do art. 19.1 Komisja nie podejmuje żadnych prób udowodnienia, iż jakiekolwiek inne instytucje UE mają na mocy prawa zawartego w Traktatach kompetencje do ingerencji w systemy sądowe państw członkowskich, ponieważ ta dziedzina jest wyłączną kompetencją państw członkowskich i UE nie ma żadnych praw do ingerencji w nią. Ta zasada - jak twierdzi Żurawski vel Grajewski - dotyczy również Polski.

"Wykorzystanie przez Komisję tego artykułu do uzasadnienia ingerencji w reformę sądownictwa w Polsce jest zatem wyraźnym przykładem uzurpacji - bezprawnych i samozwańczych ambicji Komisji, aby pozbawiać państwa członkowskie suwerennych praw, których nigdy jej nie przekazały" - powiedział w wywiadzie ekspert.

Żurawski vel Grajewski zaznaczył, że formalna ingerencja KE w reformę sądownictwa w Polsce rozpoczęła się 13 lipca od listu wiceszefa KE Fransa Timmermansa do polskiego MSZ, a proces legislacyjny w Polsce rozpoczął się dzień wcześniej w Sejmie, więc interwencja KE zaczęła się jeszcze przed rozpoczęciem prac Senatu, Kancelarii Prezydenta i Trybunału Konstytucyjnego.

Zdaniem profesora presja KE była więc całkowicie przedwczesna, ponieważ zaczęto ją wywierać, zanim państwo polskie mogło udowodnić skuteczność w rozwiązywaniu problemu sądownictwa. Ekspert uważa, że jest to absolutnie niedopuszczalne w świetle zasady pomocniczości. Ponadto KE naruszyła art. 5 Traktatu o UE, ponieważ decyzja z 29 lipca jest jedynie wynikiem poprzednich działań, a nie ich początkiem.

Żurawski vel Grajewski zaznacza, że KE arbitralnie uznała, iż demokratycznemu stanowi prawnemu najlepiej służy system oparty na strukturach bezpośrednio odziedziczonych z totalitarnego komunistycznego systemu prawnego sprzed 1989 roku. Zaznacza, że te struktury nigdy nie zostały zreformowane.

"Komisja stwierdziła również, że ingerencja obecnej polskiej większości parlamentarnej w ten system jest niedemokratyczna. Pomimo większości, która powstała dzięki uczciwym i demokratycznym wyborom, w przypadku których nikt nie kwestionuje demokratycznych standardów. Komisja nigdy nie była zainteresowana skrajną nieefektywnością polskiego systemu prawnego" - powiedział Żurawski vel Grajewski.

Jego zdaniem stanowisko KE jest "czystą groteską, a kierownictwo UE stało się przeciwnikiem reformy i obrońcą postkomunistycznej nomenklatury i mentalności w połączeniu z oligarchiczną korupcją i nepotyzmem".

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)