Najważniejsze, czego dowiedzieliśmy się w ostatnich dniach to, że nie ma mowy o tym, że pan Michał Tusk został wezwany przed komisję śledczą ds. Amber Gold z powodów politycznych; ma on bardzo duży udział w tej sprawie - powiedział w poniedziałek poseł PiS Łukasz Schreiber.

Pytany w programie "Gość poranka" w TVP Info o ujawnione przez tygodnik "wSieci" stenogramy z założonych Marcinowi P. podsłuchów ABW, Schreiber zwrócił uwagę, że informator Marcina P. był wyjątkowo dobrze poinformowany w wielu kwestiach.

"Nie tylko tego, że (Marcin P.) jest podsłuchiwany, ale jest też poinformowany o tym, co się dzieje. Czyli, że czapa ochronna (nad Amber Gold) została zdjęta. Stąd też wynika to, co chyba jest najważniejsze z tego, czego dowiedzieliśmy się w ostatnich dniach: nie ma mowy o tym, że pan Michał Tusk został z powodów politycznych wezwany przez komisję śledczą, tylko że ma bardzo duży udział w tej sprawie" - uznał poseł PiS.

Jak dodał, obecność syna ówczesnego premiera dawała firmie "wymierne korzyści". "Słyszymy o tym, że dopóki on pracował w tamtej firmie, to nie było ryzyka tego, że służby się tym zainteresują" - zaznaczył poseł.

W jego ocenie, w sprawie Amber Gold "rzeczywiście grano na to, by wykończyć narodowego operatora, linię LOT. "To jest rzecz niesamowita, że ktoś spodziewał się do tego doprowadzić" - zaznaczył.

Według Schreibera, Amber Gold była projektem obliczonym na osłabienie LOTu i umożliwienie przejęcia rynku lotniczego w Polsce. "Szereg osób, które, jak widzimy, były w to zaangażowane i powiązań, które ciągle wychodzą na jaw, wskazuje na to, że jednak ta opcja wydaje się bardziej prawdopodobna - bardziej logiczna na pewno też. Być może w sytuacji, w której zobaczono, że jednak ten manewr nie ma szans powodzenia, że jednak zbyt gorąco wokół całej tej sprawy się zrobiło - to zdjęto tę instytucjonalną ochronę i cała sprawa się, mówiąc krótko, sypnęła" - powiedział poseł.

Odnosząc się do zadań stojących jeszcze przed komisją śledczą ds. Amber Gold, Schreiber zauważył, że "niewątpliwie jednym z zadań dla komisji i jednym z wyzwań, przed którymi stoi, jest ustalenie, kto informował". "Czy to są tylko jakieś przeświadczenia o tym, że zbliża się katastrofa - to jest oczywiście najlepsze tłumaczenie - czy jednak niestety (Marcin P.) był powiadomiony o tym, co się może za chwilę stać - w związku z czym szukał sposobów nie tylko by upłynnić (majątek), ale i, jak widać, by wyjść z tej sytuacji bez szwanku" - dodał.

Poseł pozytywnie wyraził się o dotychczasowych pracach komisji. "Widać, że udało się przełamać pewną barierę. Wielu wieszczyło, że ta komisja to będzie co najwyżej polityczny teatr, nic nie udowodni, nic nie pokaże. Dziś pokazuje coraz więcej. Nie ma założonej z góry tezy i to jest na pewno bardzo cenne" - powiedział poseł.

"Wierzyłem od początku, że ta komisja ma sens. To nie jest zwykła sprawa, w której paru oszustów zdecydowało się okraść Polaków. To jest sprawa o wymiarze znacznie szerszym i zaangażowanie polityków jest zupełnie jasne. Pytanie, jak daleko sięgały te związki - i to musi wyjaśnić komisja" - stwierdził Schreiber.

Komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchała Michała Tuska, syna b. premiera, szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska w środę. Syn b. premiera powiedział m.in.: "obaj z ojcem wiedzieliśmy, że Amber Gold, mówiąc kolokwialnie, to lipa". Przyznał, że podejmując współpracę z OLT Express, podjął pewne ryzyko, a decyzja ta go teraz obciąża.

Tygodnik "wSieci" ujawnił stenogramy z podsłuchów ABW założonych u Marcina P. Wynika z nich, że tuż po upadku OLT Express na przełomie lipca i sierpnia 2012 r. P. "spieniężał wszystko"; wiedział, że jest podsłuchiwany i miał informacje, że w Amber Gold pojawią się "cisi panowie z ABW".