"Obecnie trwają intensywne czynności procesowe mające na celu ustalenie przyczyn wypadku” – podała w komunikacie Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce, informując o wszczętym w poniedziałek śledztwie.
Według dotychczasowych ustaleń instruktor spadochronowy Paweł Ł. oraz jego podopieczny Andrzej S. byli jednym z trzech tandemów skoczków spadochronowych, znajdujących się na pokładzie samolotu Cesna TU 206, który wystartował w piątek po południu z lotniska w Przasnyszu. Mężczyźni skakali jako ostatni, gdy na wysokości ok. 3,5 do 4 tys. metrów nad ziemią wszystkie trzy tandemy opuściły samolot.
"Z dotychczas nieustalonych przyczyn zarówno spadochron główny, jak i zapasowy nie otworzyły się. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu. Ich zwłoki znaleziono na polu w okolicy lotniska" – podała prokuratura. Jak podkreślono w komunikacie, na miejscu wypadku zostały wykonane czynności procesowe m.in. z udziałem biegłego z zakresu medycyny sądowej, policji oraz specjalistów z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
"Oprócz informacji zawartych w komunikacie, na razie nie ujawniamy szczegółów dotyczących sprawy" – powiedziała PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce Elżbieta Edyta Łukasiewicz.
Śledztwo, które wszczęła przasnyska Prokuratura Rejonowa prowadzone jest w oparciu o art. 155. Kodeksu karnego, który mówi, że kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Informując w piątek o wypadku portal "e-przasnysz" podawał m.in., że 40-letni instruktor spadochroniarstwa miał wieloletnie doświadczenie, a 33-letni podopieczny wykupił skok komercyjny w aeroklubie – obaj byli mieszkańcami Mazowsza.